co robią czarni na Antarktydzie, specjalnie ich tam dali, i jeszcze mają takie zachowania jakby wyszli prosto z czarnego getta
jak by ten film powstał teraz to umieścili by tam obowiązkowo cycatą feministkę, a najlepiej dwie cycate feministki, co cztery to nie dwa
i jednego malutkiego Azjatę jako wisienkę na poprawnie politycznym torcie
Nic mnie tak nie wkurwia jak doszukiwanie się we wszystkim politycznej poprawności, jak w tym przypadku, lub uprzedzeń.
"co robią czarni na Antarktydzie, specjalnie ich tam dali, i jeszcze mają takie zachowania jakby wyszli prosto z czarnego getta"
Jakby ich nie było, to pewnie posypałyby się oskarżenia o rasizm. Są i już, kurwa, tyle. Poza tym to stacja badawcza, mają tam być tylko biali? Komu to, kurwa, sprawia różnicę?
Widziałeś czarnego naukowca, jeszcze pracującego w tak mroźnych warunkach? Rzeczywiście ten Murzyn w filmie bardziej zachowuję się jak ledwo umiejący czytać imigrant z czarnego getta, niż naukowiec...
jeżeli ten film był dla ciebie poprawny politycznie to chyba od dobrych 10 lat nie powstał żaden niepoprawny "politycznie" ...
A żebyś wiedział. Nawet artykuł czytałem jak w USA przy produkcji filmów pracują jacyś tam eksperci od równouprawnienia i wycinają sceny gdzie jakaś grupa ludności mogła by się poczuć urażona. Robią to zazwyczaj na wszelki wypadek i są wyjątkowo nadgorliwi. Dzieje się to kosztem realizmu.
Nie mam nic przeciwko temu że grają czarni czy biali, ale jak np. robi się film o średniowiecznej europie... no sami wiecie.
Co robią czarni... A co robią biali ? Czarnego przynajmniej widać na tle śniegu ;)
"Co robią czarni na Antarktydzie"
Nie podpowiadajcie mi! Sam zgadnę!
Możliwości jest kilka:
a) Marzną.
b) Polują na pingwiny.
c) Robią fotki zorzy polarnej.
d) Urządzają rewię na lodzie.
e) Kręcą teledysk.
f) Układają sonety.
g) Robią zakupy.
h) Grają w scrabble.
i) Oglądają kiepskie seriale.
j) Kolędują.
k) Robią kasztanowe ludziki.
l) Kopcą szlugi.
m) Odśnieżają.
n) Dyskutują o polityce.
o) Planują przejęcie władzy nad światem.
p) Stawiają czoło swym egzystencjalnym lękom.
r) Testują nową piaskarkę.
s) Uprawiają pomarańcze.
t) Mierzą się z kryzysem wieku średniego.
u) Stepują do upadłego.
w) Polerują pokłady czteromasztowców.
y) Piszą posty na Filmwebie.
z) Użerają się z wrednym stworem z kosmosu... Ale nie! Cofam! To za łatwe. Przecież pokazali to w filmie! Żadna sztuka wpaść na taką odpowiedź.
A teraz trzeba się jeszcze zastanowić, co robią czarni w Nowym Jorku i co robią biali w Australii...
NAPEWNO ODSNIEZAJA !!!!!!! AHAHAHAHAHAH xD GRATULUJE POMYSLOWOSCI I POCZUCIA HUMORU ;D
Ubierają się na kolorowo i w mnóstwo łańcuchów, siedząc możliwie jak najbardziej się rozkraczają, słuchają rapu, dziwnie gestykulują i co 10 sekund powtarzają "kaman, bejbe". We wszystkich filmach każdy murzyn tak robi. Niech żyje unikanie stereotypów!
W "The Thing" Czarny może być, ale pomyślcie o sequelu, który ma się dziać w norweskiej bazie...
Widziałem kiedyś kawałek gali wręczenia jakichś muzycznych nagród (ale konkretów nie pamiętam) i w pewnym momencie wychodzi dwóch Murzynów, a komentator (czy lektor, czy jak go tam jeszcze nazwać) przedstawia ich jako artystów pochodzących ze Szwecji.
Więc spokojna głowa! Skoro Lewis Hamilton (tak się to pisze?) może być Brytyjczykiem a Henry, Cisse, Amelka i cała reszta tym podobnych ma się za Francuzów, to żaden problem wcisnąć do filmu czarnego Norwega.
Mi przeszkadzają! Biali powinni siedzieć u siebie, a oni się wszędzie wcisnęli! Ameryka, Afryka, Australia... To nie miejsce dla nich.
No, ale Antarktyda to trochę inna sprawa, bo tam i biali i czarni pasują tak samo :)
Szczerze to cały ten temat jest totalnie bez sensu;)O co chodzi autorowi nie mogę zrozumieć, takie typowo polskie szukanie dziury w całym i robienie z tego jakiejś rozbudowanej dyskusji pozdrawiam;)
"co robią czarni na Antarktydzie"
Co to w ogóle za pytanie?
To tak jakby zapytać - Co robią ludzie z czarnymi włosami na Antarktydzie?
Co za różnica czy czarny kolor skóry, włosów na głowie albo na jajach.
Człowiek to człowiek.
Poprawność polityczna to dziś plaga w filmie. Coś na ten temat może powiedzieć Clint Eastwood, który ostatnio nawojował się z tymi poprawnościami przy realizacji swoich ostatnich filmów.
Co racja, to racja. Ale dopatrywanie się na siłę w filmach politycznej poprawności, szczególnie takich sprzed 20 lat lub więcej, jest równie idiotyczne co doszukiwanie się na siłę uprzedzeń. Ludzie, czasami po prostu: "enjoy the f****n movie" :)
Niektórzy recenzenci dopatrują się w tym filmie zimno-wojennego klimatu i krytykują "moralność" bohaterów. Nie będę się rozpisywał, czy mają, czy też nie mają racji - sprawa mocno subiektywna. Powiem tylko jedno. Nie ma to żadnego wpływu na ocenę tego filmu. Po co zatem o tego typu rzeczach dyskutować?
Czy ja wiem, że politycznie poprawny? Childs miał mieć plantację marihuany, a to nie wpłynęło na pozytywny wizerunek czarnego. A gdyby rzeczywiście tak było z political correct, to musiałaby być koniecznie kobieta, zdjęcia z rodzinami oraz wątek miłosny.
Trzeba być nieźle pokręconym żeby doszukiwać się w tym filmie poprawności politycznej.
Co to, w Ameryce czarnoskórych nie ma, że nie mógł się w takiej wyprawie taki znaleźć. Możesz równie dobrze czepiać się, że film był zbyt poprawny politycznie, bo nie było tam nikogo, kto by miał różowy mundur, a reszta by się z niego smiała pod wiadomym pretekstem. Czy tylko biali, włachaci faceci mogą grać w filmach, żeby się Panu podobał?