Wiele osób często zadaje pytanie o czym to film, poza tym niektórzy doszukują się jakiś
lynchowskich wątków, szukając wyjaśnienia kwestii "pętli czasowej". Moim zdaniem to żadna
pętla czasowa, ale powtarzalność losu. Llewyn w swoim życiu borykał się z dylematem: podążać
za sławą i sukcesem (być kimś), czy powielić los ojca, zwykłego zjadacza chleba ("egzystować').
Cały film to ukazanie jego szamotania się pomiędzy jednym a drugim. Los daje mu zachęte
(koncert, sesja), umacniając wiarę w siebie, a potem dobija, co sprawia, że postanawia jednak
rzucić wszystko w diabły i zostać marynarzem. Ale nie może i coś znowu się odmienia. I znowu
ląduje w klubie i znowu zrezygnowany daje koncert. Szamoce się, psioczy na innych, dostaje
wpieprz w ciemnej alejce i od nowa. To nie żadna pętla a zwyczajna niemoc zaakceptowania
żadnej z dróg, manifestująca się raz za razem.