W porównaniu do ostatnich kiepskich produkcji Allena takich jak "Sen Kasandry" czy "Vicky Cristina Barcelona" to i tak jest zwyżka formy,jednak pan Woody chyba już nigdy nie będzie tym starym świetnym Allenem.Niektóre dialogi i sceny przypominają jego dawne filmy,ale to zdecydowanie za mało,większość dialogów po prostu irytuje.Największy plus tego filmu to panie E.R.Wood i P.Clarkson,gdy ta druga pojawia się na ekranie,film na tym zdecydowanie zyskuje.