7,0 93 tys. ocen
7,0 10 1 92712
6,9 40 krytyków
Co nas kręci, co nas podnieca
powrót do forum filmu Co nas kręci, co nas podnieca

Jak myślicie, czy polskie oficjalne tłumaczenie "Whatever works" jako "Co nas kręci, co nas podnieca" jest wystarczająco fatalne, tragiczne i beznadziejne, żeby konkurować z "klasyką gatunku", czyli "Elektronicznym mordercą" i "Wirującym seksem"? Zauważyłem, że w sieci funkcjonuje tłumaczenie alternatywne: "Jakby nie było". To też rzadko spotykany wyraz "uznania" dla dystrybutora filmu, odpowiedzialnego za tłumaczenie tytułu.

ocenił(a) film na 6
silentviper

Wydaje mi się, że może śmiało konkurować, ba, może się nawet bić o pierwsze miejsce z 'Elektronicznym mordercą'. Jak spojrzę na to nasze tłumaczenie, to jeszcze dostaję drgawek, a myślałam, że już zdążyłam się z nim jakoś oswoić.

ocenił(a) film na 7
silentviper

jedyne co w tym filmie kręci i podnieca to Henry Cavill, może o niego chodziło tłumaczowi.

ocenił(a) film na 9
silentviper

Polski tytuł to tragedia. Nie ma prawie nic wspólnego z filmem. Z kosmosu go chyba wytrzasnęli.

użytkownik usunięty
silentviper

kolejny znawca kina ktory nie wie ze tytulow sie nie tlumaczy tylko sie je wymysla

Bardzo ciekawa koncepcja - wynika z niej, że np. "Star Wars" to "Gwiezdne Wojny" a "The Green Mile" to "Zielona mila" jedynie z powodu braku wyobraźni polskich dystrybutorów - którzy nie potrafili "wymyślić" nic innego niż odpowiednik oryginału.

użytkownik usunięty
silentviper

dokladnie, taki dwa slowa przetlumaczy i pieniądze weźmie, zero kreatywności, okropność.

hahhahaa dobre cóż za ironia mam nadzieję :P

ocenił(a) film na 7
silentviper

Powinni z urzędu karać tych dystrybutorów tłumaczy-poprawiaczy. W końcu film to całość a tytuł jest jego integralną częścią. Takie wymyślanie własnych koncepcji na tytuł to zbrodnia! Skoro twórca opatrzył film tytułem takim a nie innym to należałoby go dosłownie przetłumaczyć a nie podawać widzom swoje własne wersje. Zbrodnia przeciwko sztuce.

ocenił(a) film na 8
silentviper

A ja nie uważam, że to złe tłumaczenie. Whatever works, works on me.

justyk_ko

"for me" btw. But this one doesn't work at all!

ocenił(a) film na 8
silentviper

Plakat i opakowanie płyty też były "wybitne"
Allen dobrze zrobił wracając na Manhatan

ocenił(a) film na 9
silentviper

Tragedia z tym tytułem. Juz mogli wogole darowac sobie to tlumaczenie i zostawic oryginal. Polski tytul jednak sciagnal do kin sporo ludzi, ktorzy pozniej zalowali wydanej kasy bo liczyli na cos innego. Allen sam przyznaje, ze jego filmy ciezko sprzedac. To specyficzne kino naszpikowane dlugimi i blyskotliwymi dialogami, a ludzie raczej wola w kinie ogladac niz czytac..

ocenił(a) film na 7
gramofon8

Zdecydowanie polskie tłumaczenie tytułu było obliczone przez dystrybutora na wabik dla widzów. Słowo "podnieca" wybitnie jednoznacznie wpływa na wyobraźnię pospolitego widza i pozytywnie podkręca sprzedaż biletów. Manipulowanie odbiorcą i tyle. Ale druga sprawa, że ten kto zna chociaż pobieżnie twórczość Allena nie jest w stanie dać się nabrać na manipulacje. Z góry wiadomo czego można się po jego filmach spodziewać. Jest wybitny.

ocenił(a) film na 8
silentviper

Taaa...tytuł, żeby więcej osób zobaczyło film, i nieważne, że nie ma nic wspólnego z filmem ; / Plakaty polskie zresztą tak samo. Głównego bohatera filmu na nich nie ma, za to jest facet, który pojawia się w kilku krótkich scenach. Pewnie dlatego, żeby ludzie nastawili się na historię- dziewczyna poznaje chłopaka i przez cały film obserwujemy ich drogę ku wspólnemu życiu ;] A potem się dziwić, że film ma tak niską ocenę, bo ludzie "się zawiedli"...

ocenił(a) film na 8
silentviper

rzeczywiście polski tytuł wymyślił jakiś geniusz klasy "Elektronicznego mordercy"

silentviper

nie ma złego na dobrego, przecież jest możliwość posługiwania się tłumaczem googola...bo jak można byłoby interpretować przetłumaczone "bez względu na prace" ?

ocenił(a) film na 8
hatercater

Jeśli już, to "cokolwiek zadziała", ale "whatever works" to idiom, któremu najbliższe jest: "jakby nie było"

konfederate

teraz tylko myśleć co autor miał na myśli, interpretując najbliższą wersję idiomu "whatever works"... a filmu już dawno nie powtarzali

ocenił(a) film na 8
hatercater

Moim zdaniem chodzi o to, by nie oceniać zbyt krytycznie wyborów innych ludzi (i motywów tych wyborów również), by nie silić się na strażnika moralności, by nie pouczać tych innych, jak powinni postępować i jak się zachowywać. Przyjąć postawę, że jeśli dzięki tym swoim wyborom są szczęśliwi albo przynajmniej ich życia mają jakiś swój sens to znaczy, że te ich wybory i motywy są dobre.
Innymi słowy: dobre jest wszystko, co zadziała.
Cokolwiek zadziała. Whatever works.
Jakby nie było - zadziałało.
A film przypomniałem sobie wczoraj wieczorem i nie był to czas stracony.
Mam nadzieję, że pomogłem

konfederate

i to jak, przyswoję niczym księgę bokonona