Allen znowu się mądrzył na ekranie i dobrze, bo moralizacja przeplatana z sarkazmem i ronią, mnie akurat dogłębnie przekonuje. Larry David za rolę Borisa Yellnikoff'a, ma u mnie 10/10. Grał zabawnie, bezpośrednio, intrygująco. Całość jednak oceniam na 8.
Larry David starł się... ale chyba nienajlepiej mu poszło. Jego postać to niby skostniały pesymista, nastawiony na nieczerpanie z życia jakiejkowlwiek przyjemności, rozdrapujący każdy włos na czworo. A aktor grający tę postać miał tak ustawioną mimikę twarzy, że widać było, że wyrzeżbiły ją godziny śmiechu. Jeden kącik ust podniesiony do góry sprawiał jakby jego twarz była nawykła do śmiechu. Dla mnie stanowiło to dysonans między tym co mówił, a tym, jak wyglądał. Wygłaszał długie kwestie a nie grał.