że w postaci Borisa Allen próbuje wyrazić swoją niechęć do ludzi niezbyt inteligentnych? Po obejrzeniu tego filmu od razu pomyślałem że rola Borisa jest wręcz stworzona dla Allena, który gdyby sam zagrał ironicznego geniusza mógłby wywołać pewne kontrowersje i oburzenie. Jak sądzicie?
Praktycznie w każdym filmie Allena, we wszystkich tych intelektualnych dialogach nie sposób jest nie zauważyć, że ewidentnie są to jego opinie i spostrzeżenia, które wyraża, wplatając w dialogi postaci. Jednak w tym filmie to było chyba najbardziej widoczne. Niechęć do ludzi, nihilizm, przemyślenia o nieprzychylności Ameryki i całe mnóstwo innych rozważań, bo film był nimi po prostu naszpikowany - jestem pewna, że rodem z głowy i ideologii W.A.
Choć wydaje mi się, że nie przez kontrowersje, jakie to by mogło wywołać Allen nie zagrał Borisa, myślę, że nie byłby w tej roli tak wyrazisty - jest sceptyczny, nihilistyczny, ma różne stany lękowe, ale nie jest tak powierzchownie zgorzkniały, jak był w tym filmie Larry David. Allen wydaje mi się raczej bardziej przelękniony niż gburowaty. Choć każdy tekst Borisa - też widziałam, jakby wypływał z ust samego Woody'ego. I nie mam najmniejszych wątpliwości, że chciał wyrazić postacią Borisa swoje zdanie na temat ludzi "niezbyt inteligentnych".
Świetny film:)
Szczerze mówiąc nie przepadam za filmami WA... Niby to inteligentne kino, ale dla mnie po prostu filozofowanie o życiu, za którym nie przepadam. Raz na jakiś czas można pofilozofować, ale jak za długo się roztrząsa niektóre zagadnienia to można popaść w paranoję.