Jeden z moich ulubionych filmów.
Idealnie odtworzone postacie przez Streep i Estwooda. Meryl idealnie odzworowała żone i
matke na która nikt nie zwraca uwagi, zawstydzenie, namiętność, pociag do nowego
mężczyzny, zakochanie. Jej reakcje, śmiech, gesty sprawiały że wiedziałam co ona czuje.
Btw uwielbiam 2 sceny : 1) kiedy staje w kuchni w nowej sukience i Estwood mówi jej jak
cudownie wygląda i ona cieszy się jak mała dzoiewczynka. Wygląda przeuroczow tej
sukience! 2) kiedy dostaje bukiecik kwiatów od C.E. i mowi mi, ze przez te kwiatki są trujące
- jej smiech zapadł mi w pamięć.
To bardzo realistyczny film, historia jakich wiele jest na świecie. Zaprzepaszczone marzenia,
poswiecanie sie dla męża, dzieci. Tak jak zostalo powiedziane na filmie ciezko zrozumiec
dlaczego kobieta decyduje sie na rodzine : z jednej strony cos się kończy w jej życiu a coś
zaczyna... bardzo bolesna prawde ukazuje ten film.
Czy gdybym ja była w podobnej sytuacji postąpiłambym również "właściwie"?...
Przepiekny film, godny polecenia. MOja perełka.
Mam podobnie. To jeden z moich The best of. Nie wiem ile razy Go oglądałam. Za każdym razem kiedy pozwolę sobie na obejrzenie choćby fragmentu, nie umiem się już oderwać. W filmie nie zmieniłabym ani jednej kropki i przecinka. Wszystko jest tak jak powinno być i chyba nie ma śmiałka, który odważy się zrobić kiedyś remake tego filmu - ja w każdym razie nie umiem sobie tego wyobrazić. Tak naprawdę od tego filmu zaczęłam inaczej postrzegać Clinta Eestwooda. A scena kiedy Franceska łapie za klamkę samochodu w deszczowy dzień, kiedy za kierownicą siedzi Jej mąż, a na światłach stoi samochód Kincaida i walczy ze sobą, wysiąść, czy zostać - zawsze przejmuje mnie do żywego - jest wg mnie jedną z najpiękniejszych scen filmowych związanych z miłością... aaaaaaaaaaaa nawet teraz po plecach przebiegł mi dreszcz.