Jeśli jest tylko dobrze przyprawiony to jak najbardziej :-). Sam nie wiem czemu wybrałem sie na "Constantine". Po wielkim rozczarowaniu kontunacjami Matrixa, wszelakie matrixopodobne filmy mnie po prosotu zaczęły denerwować, a widząc tariler do C. miałem wrażenia że bedzie to coś w tym sosie. I jest, pełno to matrixowego klimatu, świetnych efektów, no i Keanu w roli głównej, skojarzeń z dziełem braci Wachowskich raczej ogrom, ale przyznam, że mi nie przeszkadzało. Powiem więcej, dobrze sie bawiłem, może w fotel mnie nie wciskało, co wiecej musze przyznać, że ten film jest naprawde....zabawny. Przewijający sie motyw szkodliowści papierochów, no i scena z Lucyferem po prostu mnie rozbrajały i skłoniły do przymkniecia oka i po prostu nie brania tego filmu w żaden sposób na poważnie (w taki wypadku - można sie rozczarować). Mój werdykt - odgrzewany kotlet jak najbarziej był smaczny - moze dlatego ze był z dobrym, świeżym pomidorowym sosem, bazylia i penne. Danie było lekkostrawne i naprawde apetyczne, nie aspirujace do wykwintnej kolacji, no ale nie takim kolacjami na codzień człowiek żyje, nieprawdaż?
Ocena 7,5/10
P.S. do poprzedniego posta...żal mi ludzi, którzy oglądają ten film na 17' monitorkach swoich komputerów i to w wersji "kreconej na kamerze w kinie". Rozumiem, że na wszystko to co by sie chciało obejrzeć w kinie nie ma nikt ani kasy ani czasu pewnie, ale takie filmy jak Constantine tylko na wielkim ekranie z dobrym dziwiekiem, inaczej film tarci tak z 3/4 swojego uroku.
a ja nie wiem skad tak duzo porownan do Matrixa... jak w filmie gra Reeves to juz musi byc w stylu matrixa? ja tam widze naprawde niewiele podobienstw... sa tylko nieliczne matrixowe motywy w efektach specjalnych, a poza tym to zupelnie inny styl i zupelnie inny klimat
oj ja tam widzialem duzo podobienstw jezeli chodzi o styl, fabuła jak najbardziej była odmienna
Reeves jak dla mnie zachowywał sie bardzo podobnie jak w matrixie, to ze jarał szlugi wcale nie zmieniło go w inna postać
a co do nawiazan do matrixa to jest scenka jak Constantin siada na krzesle a aniołek pyta sie jak dawno sie ostatni raz logowałeś
film jest zabawny i z przyjemnościa go obejrzałem :) mimo tego wszystkiego
chyba tez lubie kotlety :)
Ja sie bez bicia musze przyznąć że do tego kotleta zasiadłem z kufelkiem piwa, więc może dlatego tak luźno mi się go oglądało i jako jedyny chyba na sali (nie było wiele osób) się śmiałem. A co do porównań do Matrixa? Jak dla mnie mnóstwo - istnienie równoleglych światów, podróże do nich, Keanu, wysmakowana architektura, operowanie światłem, gesty, czarny garnitur, czarne oldskulowe telefony :-) - takowe staja mi pierwsze przed oczami, słowem - jest ich mnóstwo. I nie traktuje tego jako zarzut, jak już pisałem to wcześniej - jest to raczej komplement dla filmu, bo szedłem na niego z oczekiwaniem kolejnego rozczarania i już kompletnie przesycony matrixofilmami, a tu film sprawił mi miłą niespodziankę.
Z drugiej strony jest to ekranizacja komiksu i mimo że komiksu nie widziałem przed oczami, to czasami czuć jakby sie patrzyło na statyczny, komiksowy rysunek - w tej kwestii sie tworcom filmu udało. Czy przeniesli natomiast tresci i ducha komisku tegonie wiem, z ww. powodu.