Baaardzo się starałam obejrzeć film do końca i ledwo się udało. I nie chodzi tutaj o nic innego jak o to, że od pierwszej chwili wiedziałam, że matka chłopaka podaje się za Virginię. Oglądałam dalej z zamiłowania do hiszpańskiego kina które ma to do siebie, że zawsze jest jakieś wow na końcu. A tu nic. Okazało się, że to był największy element zaskoczenia! Dlatego ledwo przebrnęłam przez obraz, bo całe przesłuchanie ( nachalne prośby prawniczki o przyznanie się do winy i wskazanie miejsca ukrycia zwłok, pokazywanie zdjęcia, na którym wyraźnie widać matkę chłopaka, itd., itp. ) sprawiło, że widziałam wyłącznie jak matka chce wkopać gościa. Nie rozumiem (podkreślam JA nie rozumiem), jak można było nie rozpoznać twarzy matki, która bez przerwy była pokazywana w rekonstrukcji zdarzeń. Chyba widziałam już zbyt wiele thrillerów.
Powiem Ci, że ja tego nie zauważyłem za to wyczaiłem kilka rzeczy, które chyba było ciężej się domyślić. Jak np. ze zdjęciem jeziora - pomyślałem: chłopie, jedź na miejsce gdzie utopiłeś auto z chłopakiem i zobacz czy to to samo miejsce co ze zdjęcia, bo pewnie ten anonim blefuje. No i miałem rację! :-)