A to nie jest bynajmniej komplement. Bo łączy je to, że już od pierwszych minut widz mniej więcej domyśla się co jest grane. No, może nie wszystkich szczegółów, ale co najmniej tego, że pani adwokat nie jest tym, za kogo się podaje, bo to od razu widać i słychać. Poza tym fabuła trochę naciągana jak w historiach z niegdyś popularnego pisemka "Detektyw".