Akurat w tym czasie oddawałem się ambitnemu kinu skandynawskiemu na DVD. Film przeleciał jakoś bokiem w cieniu Matrixów i Władców Obrączek. Tymczasem to solidne kino sf w stylu Comy czy Odmiennych Stanów Świadomości. Ma klasyczny, mocny rytm. Jest świetnie zagrane (to życiowa rola tak niedocenionego Lioty). Jest nerw i przekonująca bezpośredniość. I wstyd dla mnie, mieniącego się fanem sf, że go przeoczyłem.