Warto się zapoznać: http://www.fronda.pl/a/apel-dystrybutorow-cristiady-o-zaprzestanie-wykorzystywan ia-jego-pirackich-kopii-w-polsce,26942.html
Bo ta żałosna próba walki z piractwem za pomocą grania na uczuciach religijnych utwierdziła mnie w przekonaniu, że film to agitka propagandowa KK.
"Pragniemy podkreślić, że „piractwo internetowe” jest zwykłą kradzieżą własności intelektualnej. To złamanie prawa i grzech, działanie amoralne i naganne, potępiane przez sam Kościół katolicki."
versus
"Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Roz. 3: Art. 23. Dozwolony użytek osobisty"
Mylisz się, dozwolone jest pobieranie i oglądanie, ale rozpowszechnianie już nie.
Bo na Frondzie apelują o walkę z rozpowszechnianiem, a nie ściąganiem, więc nie ma w tym nic zdrożnego.
Własność intelektualna to bzdurne pojęcie wymyślone po to, by z ludzi ściągać więcej kasy.I o jakiej oni do cholery mówią kradzieży.Jak ukradniesz komuś torebkę, to tej torebki nie będzie miał, a jak ściągniesz film z internetu to nie pozbawiasz możliwości oglądania tego filmu jego twórców.Torebek nie da się powielić jak filmów, więc jak można stawiać na równi te obie formy "kradzieży".Twórcy i tak uzyskają przychody ze sprzedaży biletów w kinach i płyt dvd, które i tak mnóstwo ludzi zakupi mimo możliwości oglądania pirackiej kopii, by po prostu posiadać oryginał.Jeśli nie zarobią dużo to ich problem.Sami podjęli ryzyko produkując film i wypuszczając go do dystrybucji.Niestety tak to już jest, że rynek rządzi się swoimi okrutnymi prawami.Jak produkt lub usługa są złej jakości to producent ponosi stratę.Również producent filmu, jeżeli jest kiepski.Bo jak dobry to pomimo istnienia pirackich kopii zarobi niezłą kasę, podobnie jak reszta twórców filmu i aktorzy.Jeśli chodzi o uznanie tego za grzech ze względu na to że łamie się prawo to tym samym uznaje się że trzeba popierać wszystkie obowiązujące przepisy prawa, w tym np. prawo do aborcji, które kościół potępia.
Bzdurne mówisz? To taka sama własność jak każda inna, a że jej nie widać to nie żadnego znaczenia. Skoro ktoś z tego żyje i poświęca temu swój czas to należy mu się zapłata tak samo jak murarzowi czy krawcowi. Własność intelektualna to troszkę bardziej złożone pojęcie niż Ci się wydaje, w jej zakres wchodzą prawa z patentu, znaku towarowego, praw pisarza czy fotografa do stworzonego dzieła, więc Twoim zdaniem należy odebrać im prawo do własnych produktów?
Produktem jest płyta dvd z zapisanym na niej filmem, a nie sam film. Podobnie produktem jest książka z zapisanym w niej tekstem, a nie sam tekst.
To nie jest takie proste, zapisane w niej treści także podlegają prawom sprzedaży, a chociażby plagiat jest niczym innym jak kradzieżą.
Nie chcę dyskutować o obowiązujących przepisach prawa dotyczących praw autorskich, bo je znam, ale o ich racji bytu.Do dystrybuowania filmu, potrzebny jest nośnik na którym ten film jest zapisany.Możesz ukraść nośnik z filmem, ale nie możesz ukraść samego filmu.Wyobraź sobie sytuację.Ktoś pożycza ci wazon na kwiatki, ale po pewnym czasie musisz go zwrócić.Posiadasz maszynę do powielania przedmiotów, więc im oddajesz ich wazon, a sam zachowujesz sobie jego kopię.Nic im nie ukradłeś, bo oni nadal go mają, tyle tylko że teraz masz go i ty.Dodam jeszcze, że nie popieram przypisywania sobie autorstwa cudzych prac i również bogacenia się na nich.Uważam tylko, że jeśli ktoś to udostępnia to ty masz prawo z tego korzystać za darmo, a jeśli zapłacisz to będzie dobrowolny datek na sztukę.Ja osobiście jak np.spodoba mi się film, to lubię mieć jego oryginalną wersję na dvd i przeznaczyć pieniądze dla jego twórców.
Na podobnej zasadzie np.bierzesz jakiś sprzęt na wypróbowanie.Ostatecznie uznajesz, że jednak go nie kupisz, bo jest złej jakości albo dojdziesz do wniosku, że jednak go nie potrzebujesz.Oglądanie filmów z pirackich kopii to wbrew pozorom bardzo podobna do tej sytuacja.Może cię to zachęcić do kupna tego filmu na dvd.
Piractwo jest ok, ale kradzież idei... Naprawdę prawo autorskie to świetna sprawa, bo jakby ktoś ukradł mój scenariusz i zmienił nazwiska bohaterów to mogę go zaskarżyć, a bez praw autorskich to ni chu chu.