Połączenia romansu z horrorem. Wiadomo – rok 1944. Niemniej wbrew pozorom – film nie jest taki zły. 2-3 sceny mają swój mroczny klimat. Początek całkiem umiejętnie wprowadza klimat grozy i zagrożenia. Część ujęć – sfilmowanych z głową i pomysłem, wykorzystuje grę cieni. Brak właściwie sekwencji przeobrażeń a wilkołak nie jest „człekokształtny”, tylko przybiera dosłownie postać wilka.
Może i nieco przechwalę, ale finalnie w filmie wypada to całkiem nieźle.
Pozdrawiam,
jabu