odnosze wrazenie ze podobną analogie mozna odniesc do wszechswiata. Ktos go kiedys stworzył, obserwuje go teraz a my jestesmy jedna z cywilizacji ktora stara sie poznac czym on jest, czy mozna sie z niego wydostac i czy sa inne cywilizacje. A kiedy ktoras z cywilizacji bedzie juz bardzo bliska tego, nagle wszystko ulegnie cofnieciu do atomu i wszystko rozpocznie sie od nowa. My poki co, nie opracowalismy nawet technologii aby w realnym czasie przeniesc sie do innego szescianu (ukladu gwiezdnego) wiec to dopiero poczatek. Ciekawe co jest na koncu?