który aż tak bardzo zniszczyłby serię. pierwsza część celowo nie wyjasnia czym jest cube. druga część robi to - niepotrzebnie, ale z jakimkolwiek urokiem. w trzeciej części mamy groteskę, brak sensu i upupienie całej serii.
Hihi, a czemu mówisz o niszczeniu serii, gdy chodzi o Twoje oczekiwania? :)
W opinii wielu, seria Cube została zniszczona już częścią drugą. Bo ci ludzie mieli oczekiwania. Odnośnie ciemnych sześcianów, strasznych pułapek, charakterów bohaterów. A twórcy mieli inną wizję. W części kolejnej trudno było jeszcze dodać matmy, trzeci film o pułapkach wśród sześcianów to trochę agresywna eksploatacja pomysłu.
Nie chodzi zatem o to, czy seria została zniszczona czy nie. Część pierwsza widza zaskakuje, bo widz nie ma uprzedzeń, oczekiwań, życzeń i daje się zaskoczyć. Każda powtórka w części drugiej to nuda, a każda zmiana - jakiegoś widza zrazi, bo nie będzie z oczekiwaniami rozbudzonymi przez część pierwszą zgodna.
Dodam do listy wymienionych serii jeszcze Matriksy. Za każdym razem tysiące ludzi, których pozytywnie zaskoczył pierwszy film cyklu, budują sobie całe gmachy sprzecznych wewnętrznie oczekiwań, których nikt nie ma zamiaru spełniać, których nie da się spełnić, a które skutkują potem strasznymi komentarzami, jak to serię zabijają. :)
A może Obcy? W sumie część trzecia trochę już zabija serię. Czwarta, moja ulubiona, jeszcze bardziej zabija. A Prometeusz zabija na śmierć i już go znieść nie umiem. :) Ale widzisz? Do pewnego miejsca akceptuję zmiany, bo nie wykraczają poza moje oczekiwania, to, jak ja widzę serię, czego ja potrzebuję i chcę. A w którymś miejscu zmiany idą w inną stronę i to nie wina twórców. To jest po prostu niezgranie twórcy i odbiorcy.
Jest oczywiste w przypadku filmów, że się podobają lub nie. Nie oznacza to tyle co "są dobre lub nie", choć głupców mylących jedno z drugim też jest trochę. Ale gdy pierwsza część cyklu się podoba, to biedny głupi widz zaczyna wierzyć, że CYKL mu się podoba, a jeśli nawet w cyklu trzyczęściowym dwie części mu się nie podobają, to nie pomyśli, że po prostu miał inną wizję niż twórcy. Będzie pisał, że oni mu film popsuli.
Z innej beczki - ilość podobnych do Twojej opinii przy strasznie niewymagających intelektu filmach usprawiedliwia pogląd, że każdego filmu można nie zrozumieć. Jest, okazuje się, mitem przekonanie, że są filmy głupie, w których nie ma co rozumieć. Zawsze się znajdziecie tacy nierozumiejący zupełnie o co chodzi. :)