Ech, niestety się nie zgadzam... Książka mnie zauroczyła, mimo, że cierpię jakąś wrodzoną niechęć do czytania lektur :) Ale całkowicie inaczej wyobrażałam sobie Różę i w ogóle wszystkich innych bohaterów. Pominięto dużo ważnych dla mnie scen, całość dość spłycona, zwłaszcza skomplikowane stosunki z dziećmi i mężem. No i-przykro mi-nie przepadam za Wiśniewską...

Moim zdaniem cała adaptacja jest zbyt koturnowa, bardzo teatralna. Sceny są porwane, mnóstwo ujęć twarzy, z reguły przydługich, i jak zauważyła mrs_robinson, okrojono fabułę, przez co trudno momentami uchwycić treść. Niestety, bez lektury książki ani rusz.
Za to poruszył mnie sceny (moment ślubu czy koncert u arcyksięcia) z udziałem różnych postronnych osób, przyglądających się z boku, komentujących, oceniających, choć pozornie niepotrzebnych, w rzeczywistości widowni dla życia Róży.