Film może nie należy do kanonu wielkich dzieł kina, ale w ramach swojego gatunku spełnia swoje zadanie jako przyjemny thriller na wieczór. Choć fabuła nie wyróżnia się oryginalnością i nie oferuje zwrotów akcji, które by zaskakiwały, to tempo jest dobrze wyważone, a widz szybko zostaje wciągnięty w wydarzenia. Film unika dłużyzn, co pozwala utrzymać napięcie przez cały seans, a dzięki sprawnej reżyserii całość ogląda się płynnie i bez znudzenia – co samo w sobie jest już pozytywem, szczególnie w gatunku, który łatwo wpada w schematyczność i przewidywalność.
Na korzyść filmu działa też obsada, a zwłaszcza obecność Mallory (Julianne Hough) w roli głównej. Jest nie tylko przyjemna wizualnie, ale posiada naturalną charyzmę, która przyciąga uwagę i nadaje postaci głębi. Jej postać – choć momentami irytująca przez nieco pochopne decyzje – posiada pewien urok, który przypadnie w szczególności męskiej części widowni..
Początek filmu daje nadzieję na coś więcej, lecz z czasem pojawiają się pewne mało realistyczne momenty i dziwne sceny, które mogą wydawać się naciągane. Mimo tych mankamentów, film pozostaje lekką i niezobowiązującą rozrywką, którą można potraktować jako przyjemną odskocznię – pod warunkiem, że widz nie spodziewa się ambitnego kina, lecz podejdzie do seansu z przymrużeniem oka i gotowością na luźny thriller bez większych wymagań.