ale im dalej, tym lepiej. Intryga rozwija się przez cały film. Jest ciekawie, fabuła dość oryginalna, nie ma przestojów. Duży plus dla nastoletniej Marie - absurdalnie piękna dziewczyna i całkiem przyzwoita aktorka. Film z drugim dnem. Warto rzucić okiem.
Jest ładna, ale z tym absurdalnie piękna chyba przesadziłeś :D Albo masz extremely low frequency :D
Spodobała Ci się, bo się ślicznie uśmiecha, ma duże oczy i większość ujęć z jej twarzą polega na przyglądaniu się widzowi. Swoje robi też elegancki, skromny makijaż.
Który facet nie lubi gdy dziewczyna patrzy mu się głęboko w oczy słodko się uśmiechając? :)
Ech, marzymy o takim spojrzeniu każdego dnia. Zamiast tego często dostajemy brutalne "marchewkę k**** kupiłeś?".
Zgadzam się, film jest naprawdę dobry - i co ważne - wciąga niemal od samego początku swoją "nieszablonowością".
Co do aktorki - mnie najbardziej podobała się "dorosła Marie" - ma w sobie to "coś" - widać, że to namiętna kobieta :)
Bardzo spodobał mi się również motyw ze "słowami", które kontrolują ludzkie zachowania - a nawet mają wpływ na środowisko (!). Również Polecam - warto poświęcić czas na seans tego filmu.
A na mnie znowu zrobiła wielkie wrażenie ta mała Marie, kiedy odpowiedziała ojcu na pytanie dotyczące testu słowami koleżanki. Ten przerażający wzrok i dziwaczna ekspresja - wyglądało ciekawie.
Cały film naprawdę warty uwagi. Coś innego w świecie amerykańskich gniotów. I może mistrzostwo świata to to nie było, ale zdecydowanie wciągająca, warta uwagi rzecz.
Film jednak miał "przestoje". Były momenty pewnego znużenia z powodu tak a nie inaczej opowiadanej historii. Nie było w tym jakiegoś szczególnego wdzięku czy błyskotliwości. Powtarzanie tych samych dialogów i to nawet w całości, moim zdaniem, było zabiegiem nieudanym. Trzeba było dokonać jakichś montażowych skrótów.
Niemniej historia rzeczywiście oryginalna i skonstruowana dość inteligentnie. Budżetowo to skromne i bez fajerwerków, ale miało swój surowy klimacik. Warto było obejrzeć.
P.S. Ta nastoletnie Maria ładna, ale z nierówno osadzonymi oczami, czego trudno było nie zauważyć. Uśmiech oczywiście promienny...