Film oceniam wysoko - lubię takie historie ale od początku rzucało się w oko, że aktorzy mieli za bardzo "biały" wygląd jak na meksykańskich emigrantów. Szok przeżyłam, jak zobaczyłam zdjęcia prawdziwych bohaterów tej historii. Jeden z chłopców miał wręcz murzyńską domieszkę krwi.
Piszę to wszystko, bo słyszałam o protestach "kolorowych" aktorów przy nominacji filmów do Oscarów, że w żadnym z nominowanych nie występują aktorzy "kolorowi". Właśnie w tym filmie można było takich aktorów zatrudnić tymczasem prawie wszyscy mieli niewiele wspólnego z nielegalnymi emigrantami
1. Oceniasz wysoko? To dlaczego tej twojej wysokiej oceny nie widać?
2. Brakuje ci prawdziwych kolorowych w filmach? Ci aktorzy-Latynosi są zbyt biali? To jest film "o", a nie film dokumentalny.
Postacie są odtwarzane, przez aktorów, którzy potrafią zagrać pierwowzory. Jest film francuski (szuflada 'komedia') "Nietykalni". Film ten jest oparty na faktach - na końcu pokazano prawdziwego bohatera, którego grał Omar Sy. Prawdziwy jest z Maroka i jest śniady, a Omar Sy jest typem negroidalnym, czarnym jak smoła. Zagrał po mistrzowsku. Jest taki stary już serial USA "Korzenie". W jednym z odcinków, już po 1865 roku (nie pamiętam dokładnie) młody wysoki Murzyn/Afroamerykanin stara się o rękę dziewczyny (Afroamerykanki). Nie pasuje jej ojcu (Murzynowi), bo jest ... za jasny! Dochodzi do takich absurdów, ze w oddziałach komandosów USA, którzy są zrzucani/wysyłani na tereny zamieszkane przez bladych Europejczyków lub śniadych Arabów i mają być niezauważeni znajdują się czarnoskórzy aktorzy. Takie absurdy. A Latynosi? Czy mieli zrobić "łapankę" na nielegalnych żeby ich zatrudnić w tym filmie? Rasizm - nie, myślenie - tak. Pozdrawiam.