Film przedstawia surrealistyczny świat. Jednak w dużej mierze odzwierciedla on naszą szarą rzeczywistość. W naszym świecie tak samo istnieją słowa klucze zmuszające nas do wykonania określonych czynności np. żona skłania nimi męża do wyniesienia śmieci, matka dziecko do odrobienia lekcji, szef pracownika do wykonania określonych zadań. Świat przedstawiony w filmie jest oczywiście przerysowany w ten sposób uwydatnia władzę słów nad ludzką jednostką.
Można nawet pójść krok dalej z interpretacją i stwierdzić, że jest on swoistym manifestem ateistycznym autora scenariusza. W końcu jest tutaj mowa o księgach, w których są zapisane słowa mając władzę nad ludźmi. Twórcy mogli mieć na myśli Biblię, Koran, Torę i inne święte księgi mające bez wątpienia bardzo duży wpływ na ludzkość. Przykład: idąc do kościoła wierny na określone słowa wykonuje przypisane im czynności np. klęka, wstaje, siada etc. Taką samą władzę miały w filmie słowa. Natomiast muzyka wydobywa człowieka z ich władzy. Taka rozszerzona interpretacja osobiście mi się nie podoba ale nie można jej do końca wykluczyć.
Pod koniec filmu dwójka zakochanych prezentuje fatalizm – nurt w filozofii zakładający, że wszystkie przyszłe zdarzenia są już ustalone i nie mogą być zmienione przez ludzkie działania. Z kolei najlepszy przyjaciel głównego bohatera Theo dąży do poznania teorii wszystkiego. Jest to hipotetyczna teoria fizyczna i osobiście nie wierzę w jej istnienie. No chyba, że opiszemy ją za pomocą jednego słowa: Bóg. W przedostatniej scenie główni bohaterowie przedstawiają fatalistyczną wizję świata ale pomimo świadomości swojej bezsilności stwierdzają, że nie ma to dla nich żadnego znaczenia. Dla zakochanej pary liczy się tu i teraz. W zasadzie tak można rozumieć przesłanie filmu: „carpe diem”. W końcowej scenie Theo dokonuje poznania istoty wszystkiego i niewykluczone, że twórcom filmu chodziło właśnie o praktyczne zastosowanie słynnej sentencji Horacego. Zakończmy cytatem ww. autora: „Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie…”