Już od pierwszej minuty towarzyszy niezwykły klimat, od pierwszej sceny, gdy Neville jedzie opustoszałymi ulicami. Naprawdę coś niesamowitego, niezwykły klimat. Muzyka jest wspaniała, najlepsza jest gdy łapią po raz pierwszy Roberta, gdy brakuje paliwa w jego domu i w całej końcówce. Z całej obsady oczywiście najlepszy Heston, jego postać jest świetnie zagrana i na końcu smutno bardzo się robi i mocno trzyma w napięciu. Na drobny minus idzie, za za wcześnie pokazano przed czym ucieka Neville. Można było nieco dłużej budować ten wspaniały klimat. "Rodzina" mogła by także być mniej ludzka i nie mówić. Charakteryzacja nie powala, choć źle nie jest. Zakończenie o wiele bardziej wiarygodne niż w remaku ",Jestem Legendą" tam zakończenie schrzanili na całej linii. Człowiek Omega to dobra produkcja, niezwykle interesujący film i wciaga. Mi się spodobał bardzo -7,5/10.
Muzyka jest wspaniała? Chyba do zwiedzania muzeum..
Przecież muzyka musi pasować do filmu, budować napięcie, uspokajać po akcji, brzmieć inaczej nocą, inaczej za dnia. A tu kompletna pomyłka. Atakują go Ci albinosi a w tle jakiś pajac wygrywa sobie jakieś sielanki na fleciku czy organkach. Przecież ta muzyka aż denerwuje w tym filmie.
Nie mówię, że muza musi się nie podobać. Może ale jako oddzielny utwór sprzedawany w innym sklepie - z dala od tego filmu. Sklejenie tych dwóch rzeczy - tej muzyki z tym obrazem - dla mnie jest porażką.