Jest to na pewno film godny zauważenia, choć efekty specjalne nie powalały. Jednak wiemy kto ten film robił: Sam Raimi, który ma skłonności do typowego "kiczu", który w wielu filmach jest potrzebny. Obsada aktorska w porządku i niezła rola Liama Neesona. Kino klasy B. 7/10
Ja się przyznam: film obejrzałam tylko dlatego, że grał tam Liam Neeson, jeden z moich ulubionych aktorów. Pewnie gdyby nie on, nawet nie rzuciłabym okiem.
A wrażenia? Fabuła nieciekawa, często przewidywalna, przy tym akcja leciała jak głupia do przodu. Efekty specjalne, delikatnie mówiąc, nie zachwycające, ale tu się akurat nie będę za mocno czepiać, w końcu to rok '90 był.
Za to rola Liama, jak zwykle, godna uwagi. Odczucia człowieka straszliwie okaleczonego, psychicznie i fizycznie, oddane po mistrzowsku. Uwielbiam jego grę.