Czy dobrze zrozumiałem końcówkę filmu, że po występie na WTC odbył stosunek z jakąś fanką? Nie oceniam w tej chwili filmu - oceniam postawę. To rzeczywiście lekkomyślne i nieracjonalne, czyli... w całej rozciągłości godne "linoskoczka", ale patrząc ludzkim okiem "trochę" nie fair wobec dziewczyny, która tak bardzo zaangażowała się w pomoc przy tym przedsięwzięciu.
Nie byłoby tego filmu gdyby wszystko to, co było w nim robione (chodzenie po linie i przygotowanie do tego) - było legalne i przyzwolone. Bo czy tak naprawdę robił coś złego? Coś co zagrażało innym? Ciężko w ogóle oceniać ten film jako film, tu należy skupić się na wydarzeniach, które miały miejsce. Całość opowiedziana z niezwykłą pasją i przejęciem godnym zazdrości. Choć patrząc racjonalnym okiem, dużo idealizmu przewijało się w zwykłym chodzeniu po linie.
Czy warto obejrzeć? Moim zdaniem tak, chociażby po to, żeby zobaczyć niepowtarzalny film. Czy film jest arcydziełem? IMHO raczej nie, mimo wszystko ciekawie się oglądało.