Jako fan komiksów z Supermanem jestem więcej niż rozczarowany. Poziom absurdu zakrawa na
parodię a powiedzieć, że forma przerosła treść to być nad wyraz łagodnym dla tego filmu. Jak dla
mnie to murowany kandydat do Złotej Maliny. Najgorsze, że należy spodziewać się kolejnych
części...
O matko, niektórzy oceniają na 10... To na pewno Ziemianie?
Skonkretyzuj.Co w porównaniu z komiksami jest tu absurdem? Ale konkretnie. Również czytałem/oglądałem wszystko z Supermanem w roli głównej. I zdają sobie sprawę, że cała ta historia to jeden wielki absurd ;) Ty brałeś komiksy na serio? ;)
Po kolei: Jonathan Kent zachowuje się jak idiota. Nie mam tu nawet na myśli tego, że nie daje się uratować. Gdy Clark mówi, że uratuje psa, on mówi nie. Spójrzmy prawdzie w oczy miał z 1000 razy mniejsze szanse na wyjście z tego bez szwanku a poszedł. Clark zachowuje się jak idiota. Niszczy możliwość odnowienia swojej rasy dokonując w ten sposób ludobójstwa(nie wiem jakiego innego terminu użyć na oddanie "genocide", zniszczenia całej rasy). Powód? "Krypton miał swoją szansę". :O Zod zachowuje się jak idiota. Może terraformować Wenus (bliżej słońca = jeszcze większa moc dla mieszkańców) a z Ziemi zrobić sobie "zagrodę niewolników". Po co? Lepiej zniszczyć Ziemię. Mógłby porozmawiać z Clarkiem: Daj mi dostęp do Codexu, ja was zostawię w spokoju i stworzę Nowy Krypton dwie planety dalej żebyś miał blisko do kuzynów.
Jestem fanem komiksów. Można twierdzić, że są infantylne. Ale nawet w porównaniu z nimi ten film jest momentami po prostu głupi i absurdalny.
"Gdy Clark mówi, że uratuje psa, on mówi nie. Spójrzmy prawdzie w oczy miał z 1000 razy mniejsze szanse na wyjście z tego bez szwanku a poszedł." - nie obraz sie, ale na dzis jeszcze lepiej wracaj do komiksow skoro nie rozumiesz czemu ta, przeciez prosta w przeslaniu scena, scena wyglada tak, a nie inaczej.
"Niszczy możliwość odnowienia swojej rasy dokonując w ten sposób ludobójstwa" - on niczego nie niszczy poza zablokowaniem planow kilku moredercow-fanatykow.
"Może terraformować Wenus" - nie, nie moze. Musialby jeszcze zmienic jej orbite, a takich mozliwosci technicznych jego rasa nie miala.
"Jestem fanem komiksów. Można twierdzić, że są infantylne." - nie, one nawet przy tym, przeciez prostym filmie, sa wybitnie glupie, aby nie powiedziec durne.
Czytajac wypowiedzi jak powyzsza Assassinka, uwazam ze ekranizacje komisow dla czytelinkow tej makulatury powinno sie krecic jak najnizszym kosztem i na poziomie Pokemonow - bylo by 10/10. Na szczescie wiele osob z tego wyrasta i pisze to bez zlosliwosci.
"nie, nie moze. Musialby jeszcze zmienic jej orbite, a takich mozliwosci technicznych jego rasa nie miala."
Skąd ta wiadomość? Poza tym był jeszcze Mars do wyboru, ewentualnie Księżyc. Pomijając już fakt że nie musieli terraformować planety w ogóle, superman najlepszym przykładem efektów. Co z tego że kilka lat bolesnego dostosowywania, to niska cena.
No tak umarł, bo musiał umrzeć żeby Clark został Supermanem.
Mylisz się. Proste równanie: Maszyneria ze statku Zoda + plus Codex = populacja Kryptończyków. Zniszczył maszynerię = zniszczył swoją rasę. Przez głupie "Krypton miał swoją szansę" nie będzie więcej Kryptończyków.
Skąd wiesz że nie może terraformować Wenus? W czym nasza orbita jest lepsza od orbity innej Wenus? Nawiasem mówiąc terraformowanie, które w założeniu miało zmienić masę Ziemi przesunęło by jej orbitę (zmieniłaby się proporcja mas Słońca i Ziemi).
Może trochę inaczej odbieram owe media. Komiksy są tworzone dla dzieci i młodzieży. Dlatego każdy odrobinę poważniejszy komiks traktuje się wyjątkowo (Watchmen, Preacher, Sandman). Natomiast film to medium poważniejsze, dlatego wszelkie głupoty i infantylności, które w komiksie bym jeszcze strawił tu mnie rażą podwójnie.
W sumie Pokemonów nigdy nie oglądałem, jeśli twierdzisz, że to droga w dobrym kierunku to pozostaje mi zaufać znawcy tematu.
Co ty z tą Wenus? Po co Zod miałbym coś robić z Wenus, jak wylądował na Ziemi, miał Clarka pod ręką, a ponieważ był genetycznie zrobiony jako osoba odpowiedzialna za przetrwanie kryptonu za wszelką cenę to miał Wenus szukać i znowu przetrasportoywać wszystko? Po co? Ziemia się nadawała, więc po co miał dalej szukać. Tym bardziej, że był dość prostym człowiekiem. Pomyśl, weź trochę, zanim zaczniesz mądrości prawić. Jaką my mamy wiedze o Wenus? Co tam jest takiego dla Ciebie atrakcyjnego, dlaczego nas tam nie ma skoro tak tam fajnie?
Wenus to tylko przykład planety z układu słonecznego. Wybrałem ją dlatego, że jest bliżej Słońca niż Ziemia. To zaś zapewnia więcej promieniowania "Żółtej Gwiazdy", która daje superumiejętności Kryptończykom! Dlatego jest tak atrakcyjna dla Kryptończyków. Nas tam nie ma, bo nie mamy maszyn terraformujących a promieniowanie nie dałoby nam energii tylko by po prostu zabiło. Czy to taki ogromny problem dla kogoś, kto przebył taką drogę? Ziemia miała mieszkańców, których można było eksploatować. Ale po co, lepiej zabić wszystkich terraformowaniem. Najprościej jest tłumaczyć tym, że Zod jest prostym człowiekiem. Jak dla mnie był zwykłym idiotą pod tym względem. PS: Pomyśl chwilę nim zaczniesz przeczyć moim argumentom. Wystarczy znać budowę układu słonecznego, by wyciągnąć wnioski. ;)
Nie przeczę tylko Zod jest ukazany jako człowiek mocno ograniczony z zamiłowaniem do brutalnosci jak np. Megatron. Czemu nie piszesz o tym, czemu Megatron nie chciał sie dogadać?:) Po prostu bawi mnie takie szukanie dziury w calym bez celu i bez sensu, Wylądowali na ziemi. Odpowiada im i jest ok. Pewnie w drugiej kolejnosci bylaby Wenus. Zawuaż, że polecieli do ukladu nie szukac planety tylko do Clarka i przy okazji się potem osiedlić. Takie gdybanie trochę co by było gdyby baba miała wąsy,
Ok, więc wtrące swoje trzy grosze. O ile fabuła wszystkich komiksów z Supermanem i DC w ogóle jest pełna absurdów i "nadnaturalna" tak absurdów w filmie można się jak najbardziej czepić. Nie strzelania laserami bo to jest założenie fabuły. Więc po kolei:
1) Śmierć Jonathana jest absurdalna. Jak napisałeś : "nie rozumiesz czemu ta, przeciez prosta w przeslaniu scena, scena wyglada tak, a nie inaczej." Tak, rozumiem wydźwięk sceny, ale nie rozumiem jej absurdu. Ojciec i mąż, ma w dupie to, że jego żona będzie do końca życia sama. Że sprawi tyle bólu swoim bliskim. Ważniejsze jest nauczenie syna, że nie ma się ujawniać (co w kolejnych minutach filmu generalnie i tak szlag trafił). Mało tego. Przy tym całym chaosie, pyle itp. oraz szybkości Clarka nikt by nawet nie zauważył ratowania ojca. Nie. Lepiej dać się ukatrupić dla przesłania.
2) Wątek miłosny Clarka i Lois był w komiksie (era po Crysis of Infinite Earths i seria zeszytów która się zaczęła od Man of Steel bodajże - tylko tą serię czytałem) jednym z ważniejszych i fajniejszych motywów. Ich poznawanie się, animozje Lois do Clarka itp. tutaj zostały spłycone do minimum. Drugi raz widzą sie na oczy a już trzymają za ręce.
3) O ile wiem - poprawcie mnie jeśli się myle - to słońce było źródłem siły Superka a nie atmosfera - więc o co chodzi, że przy założonych kaskach nie mają dostępu do X Ray Vision itp?
4) W każdym możliwym filmie Amerykanie mają taki ciąg na spust, że strzelają do wszystkiego zanim o cokolwiek zapytają. Tutaj po grośbie Zodda, nie mając pojęcia o jego możliwościach, od razu zaczynają szykać Kal-Ela, nawet nie sprawdzając czy potrafią się obronić.
5) Świadomość Jor-Ela była tylko jego pamięcią i zapisem świadomości. Skąd znał imię Lois, i jak reagował na obecne sytuacje? Ok, tu może się czepiam, skoro tak było w komiksach, to ok.
6) Tyle ludzie w międzyczasie dowiedziało się że Clark to Superman, że utrzymanie tego w tajemnicy dalej jest niemożliwe.
Podsumowując - nie chce hejcić. Podobał mi się dobór aktorów, Superman, Perry, Zodd - fajnie zagrani. Superman w końcu ma muskulaturę i posturę godną Człowieka ze Stali. Po prostu jak dla mnie ktoś za bardzo chciał zrobić Batman Begins i przekombinował. To była fajna fabuła na 2-3 część. Ja zawsze lubiłem czytać początki Supermana, jego obywanie się z mocą, pierwsze walki itp. Tutaj tego zabrakło.
1. Jego ojciec byl honorowym czlowiekiem. Czy mądrym w swoim postępowaniu? Wg. mnie nie bardzo. Już w Smallville irytował swoim "idealizmem" do bólu i niezdrowym podejściem. Nie wiem czy to jest absurdalne. Pewnie zależy od podejścia, bo mi wydźwięk tej sceny się podobał i miał wynik w scenie końcowej;)
2. Nie wiem. Dla mnie to raczej prolog. Minus dla filmu? W ogóle emocje między ludźmi są tu bardzo pobieżne.
3. Nie wiem o co Ci chodzi. Słońce dawało im moc, ale atmosfera działała na nich tak jak widać po rozwaleniu hełmów. Matka mówiła, że Clark jak był mały to miał problemy z oddychaniem itd itp. Co widać na retrospekcjach.
4. Mnie to też raziło, że strzelają w nich nie ważne co. Ale to są amerykanie, skoro wioski ostrzeliwują to czemu się dziwić. BTW. Chyba brakuje rykoszetów
5. To raczej było cos interaktywnego. Co widać już za pierwszym razem. Poza tym jest wytłumaczone,
6. Jest. Po to ta wymowna scena jak Clark zostaje wrzucony do budynku i spada obok starego kolegi. Po to pokazanie trzech scen (autobus, ciężarówka, platforma wiertnicza) jak Clark używa mocy zanim założy kostium i portem potem Lois po tych trzech wypadkach do niego dociera, a potem zaciera ślady. BTW. W spidermanie 2 ludzie w pociągu widzieli jak wygląda Peter, ale ponieważ im pomógł. W Man of Steel ludzie znający go widzieli konsekwencje wydania Supermana;), W Dark Knight Rises chyba wszyscy z ekipy League of Shadows wiedzieli kim jest Batman po walce z Banem w kanałach;)
Co do młodości Supcia. Tak dla mnie to było trochę chaotyczne. Batman Begins te retrospekcje miał sensowne, a tutaj Snyder nie do końca sobie chyba poradził. Ale to i tak na razie najlepszy film o Supermenie jaki widziałem, bo te stare niestety bardziej już przypominają Batmana i Robina z całym szacunkiem do roli Reevsa.
PS. Sorry za literówki.
Ok, dzięki za logiczne argumenty. Generalnie jak trochę ochłonąłem po seansie to ocena tego też jest trochę inna. Bo fakt, że nie wszystko musi się zgadzać zawsze z komiksem, to w końcu adaptacje, grunt żeby było sensownie.
Dla mnie np. trylogia Batmana Nolana jest aż za "prawdziwa", tam w ogóle nie czuć komiksowego klimatu.
3) Chodzi mi o to, że Słońce to źrodło siły i ich nadludzkich możliwości. To było mówione w filmie. Ok, mogą być niedostosowani do atmosfery i dlatego mają kłopoty z oddychaniem, ale to nie ona daje im zdolności super wzroku itp. Zodd zyskał Xray dopiero jak zdjął hełm. Superman z kolei na statku odzyskuje siły po tym jak atmosfera dostosowała sie do ziemskiej - podczas gdy to nie ma żadnego wpływu na siłę, liczyło się tylko Słońce.
Zgodzę się jak najbardziej z Tobą w jednym - to jest najlepsza adaptacja Supermana jak do tej pory. Stare filmy były klasyczne, ale to dla mnie też nie było to. Temu już zdecydowanie bliżej.
Mnie tylko zachowanie jego ojca naprawdę rozeźliło. Fakt, że tak jak piszesz koleś zachowywał się, przynajmniej dla mnie, do kitu. Uczucia żony powinny byc ważniejsze od jakiegokolwiek idealizmu.
ps. jeszcze jedna rzecz o której zapomniałem - Lois Lane będąc mimo wszystko tylko dziennikarką, została dołączona do załogi profesjonalnych żołnierzy lecąc z misją uratowania świata, czyli zdetonowania tego statku czy co tam to było. To takie cholernie "hollywodzkie" i bezsensowne.
" ja was zostawię w spokoju i stworzę Nowy Krypton dwie planety dalej żebyś miał blisko do kuzynów. " HAHAHAHAHA, DOBRE! :D
Poprawiłeś mi humor XD
Dziękuję, takie wyolbrzymienie przez uproszczenie dokładnie pokazuje jak głupio zachował się Zod. Zresztą obaj zachowali się jak idioci. Zod chciał uratować Krypton (dobre chęci) a zabijał ludzi (głupie czyny). Superman chciał uratować ludzi (dobre chęci) a zniszczył możliwość odrodzenia własnej rasy (głupie czyny). Z tej perspektywy obaj byli tak samo źli (głupi).
Bzdura! Clark nie zniszczył możliwości odtworzenia swojej rasy. Zniszczył jedynie jeden z wielu statków. "Wystarczy" znaleźć kolejne.
A to wystarczy mieć statek, żeby odrodzić całą rasę? Ja myślałem, że trzeba mieć "Genesis chamber" i "Codex". A Zed rozdarł ryja: "Jeśli zniszczysz ten statek, zniszczysz Krypton!" ot tak, bo nie miał co powiedzieć? A Clark odkrzyknął "Krypton miał swoją szansę!" mimo, że nie miał ku temu powodu? Według Twojej teorii zachowali się więc, jak jeszcze więksi idioci. Chyba, że Ty wiesz więcej niż wiedzieli oni, reżyser i scenarzysta? (np. do odrodzenia rasy wystarczy znaleźć statek).
Of course. Because he was such an idiot. But he was right, Clark commited genocide.
Lol nie skumałeś. Zamiast Zod napisałeś Zed a to zupełnie inna postać z innego filmu.
Ups każdemu się zdarzy literówka. To pewnie przez League of Legends. Możecie mnie za to rozstrzelać. :)
Nie jesteś żadnym fanem komiksów o Supermanie jeśli twierdzisz, że ten film nie trzyma się kanonu. Nie kłam, kłamstwo ma krótkie nogi a na forum o Supermanie spodziewaj się ludzi którzy się znają na temacie. Man of Steel jest obecnie najlepszą adaptacją Supermana przeniesioną na duży ekran. Dawaj konkrety, śmiało, zobaczymy jaki z ciebie znawca.
No może czytać, tylko po co skoro próżno szukać nieścisłości z komiksem. No może jakieś niuanse się znajdą ale chyba jedyny w 100% odwzorowany komiks to Sin City. Ale jak tutaj uzyskać 100% zgodność kiedy ma się do dyspozycji kilka inkarnacji Supermana. Chciałbym, żeby ktoś kiedyś zabrał się za nakręcenie Red Son, to by było coś.
"Chciałbym, żeby ktoś kiedyś zabrał się za nakręcenie Red Son, to by było coś."
Ja tam bym chciał zekranizowanie Infinite Crisis
Pozdrawiam
Tak, odpisuję dopiero teraz bo, niestety, dopiero uczę się alfabetu i słabo idzie mi czytanie.
Nigdzie nie napisałem, że film nie trzyma się komiksowego kanonu. I nie o to mi chodziło. Jestem fanem komiksów i jako taki spodziewałem się, że tak długo wyczekiwany film będzie po prostu dobry. A tu proszę, taki gniot.
Dla porównania - każdy filmowy Batman (może ten z Arnoldem trochę mniej) bije pod każdym względem Człowieka Ze Stali. Nie mam tu na myśli stopnia trzymania kanonów tylko poziom realizacji. Różnica jakości pomiędzy Batmanami Nolana a Człowiekiem Ze Stali to jest przepaść. Nawet przywoływany w innym wątku przez użytkownika Kolbe Iron Man, który wg niego odstaje od komiksowego pierwowzoru jest o kilka klas lepszą produkcją niż Człowiek Ze Stali.
Czyli można zrobić dobry film na podstawie komiksu? Można. Szkoda, że twórcom CZS się nie chciało. Tak kultowa postać jak Superman zasługuje na dużo lepszą produkcję.
Czyli jasno można stwierdzić, że jest to twoje subiektywne odczucie. Moim zdaniem np Man of Steel trzyma poziom Batman Begins, będąc w kinie dało się wyczuć, że nad filmem pracowali ludzie od Batmana. Ty tylko rzucasz tym, że jest inny poziom jakość, ale w czym to już nie wiem. Man of Steel to film jakiego potrzebowała postać Supermana, monumentalny gdybym miał go określić jednym słowem. Iron Man 3 to najgorsza ekranizacja ostatnich lat, nie spodziewałem się, że może upaść niżej niż część druga a tu proszę.
Powtórzę, taka kultowa postać jak Superman dostała film taki jakiego potrzebowała. Nie wiesz nic o Supermanie jeśli twierdzisz inaczej, naprawdę nie wiesz nic, Zawsze możesz pooglądać stare parodie Donnera.
Nadgbity, ale piszesz, że jest przepaść. W czym jest ta przepaść. Tak piszesz, klepiesz, ale zero konkretów. Co ma pierwowzór i w ogóle co za ciśnienie z tą wiernością komiksów? Jest ich milion pincent wersji, milion komiksów, cross-overów DC Comicsa, Marvela, co za różnica w detalach skoro całość trzyma się kupy i konwencji? Nowy Spiderman zły jest? No po recenzjach widać, że nie, a jest przecież alternatywą Raimiego.
Po raz kolejny tłumaczę, że w nosie mam zgodność filmu z komiksem. Nie o to mi chodziło.
Przepaść jest w jakości tzn w każdym elemencie Batmany są lepsze niż Człowiek ze Stali. Pod "każdy element" możesz podstawić dowolną wartość filmową. Np aktorstwo.
A moim zdaniem Man of Steel trzyma poziom Batman Begins. Obiektywnie, aktorstwo nie było na najwyższym poziomie ale nie był zagrany słabo a to różnica. Zresztą Batman też nie jest jakąś plejadą kreacji, tak naprawdę postacie Denta i Jokera są tymi wyróżniającymi się i tylko Ledger z całej ekipy dostał nominację (i Oskara).
Znaczy ja nie rozumiem kto gdzie miał się popisać? Nikt w Batmanie też wybitnie nie zagrał bo scenariusz na to nie pozwalał i wszyscy są jedno wymiarowi. Jest Caine i Freeman, ale czy oprócz tego, że są to jakiś warsztat pokazali? No raczej nie. Geniusza technologii i kamerdynera (poprzedni Alfred był zył? Wg. mnie za..hebisty) mógł pociągnąć każdy, ale liczyły się nazwiska. Inna sprawa, że Nolan miał pomysł na charakter Jokera czy Bane'a. Nie mówię, że nowy Superman jest jakiś wybitny, ale zdecydowanie nie jest zły, a już lepszy i mnie tandetny od starych + Returns + Smallville razem wziętych, które skończyło się po 2 sezonie. Po za tym końcówka daje furtkę do ustawienia już supermana w normalnej historii bez ponownego opowiadania co się z nim stąło.
PS. Bardzo podobało mi się w Man of Steel ogarnięcie i pokazanie jego przeszłości domu i tego jak go ojciec (Crowe) na ziemi ogarnął.
Tak, o to mi właśnie chodzi, po prostu scenariusze Goyera nie dają możliwości aktorom na rozwinięcie skrzydeł. I tak jak wspominam cały czas, też nie uważam Man of Steel za film wybitny, uważam go za najlepsze przeniesienie Supermana na srebrny ekran. Sam scenariusz MoS ma jeden problem, próbuje zagarnąć zbyt duży kawał historii i tylko to mam mu za złe, niektóre elementy zostały potraktowane po łebkach.
Ja zawsze widziałem Supermana w takiej kolejności: Części : 1 - Upadek Kryptonu (Brainiac i Zod), 2 - Przybycie Kal-el'a na Ziemię i jego drogi do Supermana (Zod). 3 - Luthor i Metallo / Batman 4 - Doomsday i Brainiac.
Kolejny łowca absurdów hehehe.
Zaraz się dowiemy, że superman latał haha.
Z resztą, czego się spodziewać po kimś kto ocenia taki film na 3 (albo mniej).
Zdrowy na umyśle człowiek, bez problemu mógłby wystawić co najmniej 6, za dobrze opowiedzianą historię, która zapewne nie zachwyca oryginalnością, ale nie daje powodów do nudy, od początku do końca, oraz za efekty specjalne.
Fani i fanatycy (ci zdrowi na umyśle), zapewne poniżej 8 nie zejdą.
Reszta znerwicowanych gimbusów i amatorów kobiet w formacie JPG, pewnie klatkuje każdą scenę i doszukuje się tak zwanych "absurdów". A później sypią się oceny 1, 2, 3, no bo przecież jak to możliwe, że gość strzelał czerwonym światłem z oczu i grawitacja działała inaczej. A ludzie którzy dobrze bawili się na tym filmie, zawsze są przez takich anonimowych kozaków obsmarowywani, dlatego, że podobał im się film i nie czują potrzeby jakiegoś kretyńskiego szukania dziur w całym.
Zobacz te filmy, poziom absurdu niski i przede wszystkim w twoim guście:
http://www.filmweb.pl/serial/Esmeralda-1997-103909
http://www.filmweb.pl/serial/Luz+Maria-1998-107744
http://www.filmweb.pl/serial/Brzydula-1999-104036
Chociaż w 587 odcinku brzyduli absurdalne było że nie pocałowała tego chłopaka ;)
A ja sie z Tobą zgadzam. NIe słuchaj tych mądrali na forum co myślą że pozjadali wszystkie rozumy. Film jest po prostu średni i tak naprawdę jest to najsłabszy superman jakiego widziałem. Główny aktor bardziej nadaje się do sagi zmierzch niż do roli człowieka ze stali. Już nie wspominając o idiotycznych dialogach typu: "pokażesz mieszkańcom ziemi ideał do którego będą dążyć... a z czasem dołączą do ciebie kiedy wstanie słońce". Pozdrawiam wszystkich fanów supermana którzy tak sie tu spinają. Najwyraźniej dostajecie orgazmu za każdym razem gdy widzicie literkę "S".
Bo film opowiadający o Supermenie powinien przede wszystkim opierać się na aktorstwie rodem z teatru... litości.
Nie powiem zabawnie czyta się wypowiedzi "narzekaczy", więcej w nich błędów ze względu na nieuważne oglądanie filmu (zapewne przed ekranem komputera z pirackiej kopii) niż sensownej krytyki, ale jak to mówią "Haters Gonna Hate".
"Film jest po prostu średni i tak naprawdę jest to najsłabszy superman jakiego widziałem."
Pewnie jedyny.
Nie chce mi się czytać wszystkich odpowiedzi na to co napisałeś, ale widocznie powinieneś czytać pisma naukowe zamiast oglądać takie filmy skoro zalatuje Ci tu absurdem. A czytając komiksy brałeś je na serio?? :P Ja wyczuwam hipokryzję
Ktoś już w jakimś wątku klarownie odpowiedział na tego typu posty - można logicznie wytłumaczyć dlaczego Buka przychodziła do Muminków pomimo, że jest postacią wymyśloną.
Technologicznie - daje wiele satysfakcji, ale scenariusz dziurawy jak ser szwajcarski.
[Spojler]
Z najbardziej absurdalnych pomysłów:
naukowiec Jor daje się podejść jak małe dziecko, z rozdziawioną gębą śledząc start kapsuły;
Kryptonianie nie próbują się ewakuować gdy kres planety jest już oczywisty, mimo że nawet przestępców trzymają na orbicie;
K. jako dziecko dźwiga szkolny autobus - nikt się tym nie interesuje; gdy już jako facet może uratować psa, a potem ojca - dostaje cykora, że się ujawni;
Kryptonianie porywający dziennikarkę - hmmm... chcieli być sławni?
Kenta zwalają z nóg warunki panujące na statku, ale bez problemu oddycha kosmiczną próżnią;
Grawitacja miażdży samochody, ale pomiędzy nimi bez problemu galopują ludzie; etc, itd, itp...
Zresztą, w pisanie scenariusza zaangażowany był nie przyzwyczajony do przejmowania się szczegółami Ch.Nolan, więc dla tych, którzy wiedzieli o tym przed seansem, spora doza niedorzeczności była do przewidzenia.
Ad.1 No tak. Bo właśnie wysłał w przestrzeń swojego syna, pierwszego od wieków naturalnie narodzonego dzieciaka, krew swojej krwi. Miał walczyć, tańczyć i nie przejmować się tym, że kapsuła może nie dotrzeć do punktu przeznaczenia (o czym mowa w filmie). Ja też widziałem tęsknotę w oczach Jora za właśnie utraconym dzieckiem... ale to pewnie tylko gra aktorska Russela.
Ad.2 Nie ewakuują się, gdyż nie wierzą swojemu głównemu naukowcowi. Jest to historia powtórzona z pierwotnej wersji Supermana i komiksów. Przestępcy nie byli trzymani na orbicie, tylko w czarnej dziurze- o czym mowa w filmie. Uwolnieni zostają w wyniku eksplozji planety.
Ad.3 Masz rację. Dewotka matka przypisując niezwykły ratunek Bogu i jego interwencji poprzeć Clarka. Można to potraktować jako uproszczenie, a resztę możesz sobie dopowiedzieć. Nie tylko ta jedna z matek mogła wizytować Kentów. Tylko po co to pokazywać w filmie? Jak fabuła zyskałaby na takim rozwiązaniu?. Osobiście lubię jak film nie pokazuje wszystkiego i scenariusz, który musiał być dostosowany do wymogów producentów, uzupełniam przy użyciu wyobraźni.
Ad.4 Nie. Chcieli zniszczyć do końca swojego wroga. Syna Jor Ela. Wiedzieli, że ziemianka i Kryptonianina łączą co najmniej więzy emocjonalne. Poza tym mają w ręku kartę przetargową. W końcu chcieli od Clarka wydobyć kodeks.
Ad.5 Atmosfera Krypotnu musi być traktowana jak kryształy Kryptonitu. Pamiętasz chyba o substancji, która wyniszczała komórki Esa? Bardziej mi podoba się rozwiązanie Snydera, że atmosfera Ziemi zmieniała na tyle Esa, że reagował na skład atmosfery Krytponu jak na promieniowanie Kryptonitu. Tak też można wytłumaczyć nagły przypływ sił na statku po przywróceniu ziemskiej atmosfery.
Zarówno w komiksach jak w poprzednich odsłonach Es potrafił przemieszczać się w próżni praktycznie na bezdechu. Czym to jest spowodowane? Pewnie tym, że to Superman.
Ad.6 I tu masz rację... ale z drugiej strony,to tylko film akcji oparty scenariusze zaczerpnięte z przeżyć komiksowego bohatera.
Powyżej podałem ci możliwe wyjaśnienia. Oczywiście są to moje szybkie dywagacje an temat.. każdy może sobie to tłumaczyć w inny sposób ale uważam, że film nie był zły. Pod koniec seansu nie przeszkadzał mi nawet wygląd głównego bohatera (jestem przyzwyczajony do facjaty Reeve`a)
Ilość hejterów nowego Supermana na tym forum jest porażająca, dawno nie spotkałem się z taką falą bzdurnej krytyki i nienawiści. Ocena mocno zaniżona przez frustratów internetowych dających jedynki jest niesprawiedliwa jak na tak monumentalną produkcję. Jasne, że można narzekać, marudzić na szczegóły, nic nie jest idealne, ale poziom niektórych komentarzy graniczy z absurdem. Produkcja SCIENCE FICTION z wielkim naciskiem na człon FICTION do tego przeniesiona z komiksu, który powstał chyba w latach 20, nie pamiętam, w każdym razie dawno temu - komiksu o przybyszu z innej planety, który lata pomiędzy planetami i strzela laserem z oczu. Oto przed oczami ktoś ma te wszystkie fakty i sugeruje, że film jest nielogiczny bo Superman nie uratował psa a generał Zod mógł być bardziej uprzejmy...Ręce opadają. Moja ocena jest zapewne zbyt wysoka tak racjonalnie patrząc, ale nie interesuje mnie to, bo film mnie wgniótł w fotel i wywołał emocje, których nie potrafią wywołać ambitne dramaty psychologiczne ostatnich lat. Atmosfera, muzyka, historia, samo przesłanie, do tego najlepsze efekty specjalne jakie widziałem, i TAK, aktorstwo dobre - niuanse Russela Crowe'a, idealnie dobrani ziemscy rodzice, bardzo przekonująca gra Michaela Shannona, który od czasu Boardwalk Empire mocno rośnie w moich oczach no i oczywiście IDEALNY Clark Kent. Jeżeli mając trzy dychy bawię się na filmie jakbym miał 12 lat to jak mogę się czepiać takiej produkcji? Jak można ocenę filmu opierać na analizie poklatkowej jego każdej sekundy i doszukiwaniu się błędów i potknięć twórców? "Matrix to g**no, bo w 35 minucie filmu przez pół nanosekundy na wielkim zbliżeniu widać odbicie kamery w chromowanej klamce".
Widzę, że nie możesz pojąć pewnych elementarnych rzeczy pozwalających zauważyć czy film jest dobry, czy słaby (już na pierwszy rzut oka). Dlatego się tak "miotasz" i zadajesz głupie pytania z pretensjami w stylu "Dlaczego tyle osób nie lubi tego filmu?! Co tu jest nie tak?! bla, bla, itd". Nie chce mi się tłumaczyć Ci wszystkiego, ale problemem tego filmu są przede wszystkim dialogi, motywacje, rozwiązania i decyzje podejmowane przez bohaterów. I przesadna ilość patosu. Dużo efekciarstwa i nadęcia w niektórych scenach, a wiesz dlaczego? Bo to film robiony pod trailer, który miał przyciągnąć ludzi do kin. Niektórzy dali się na to nabrać.
http://www.youtube.com/watch?v=l4u-HLm8maE
Obejrzyj sobie to, może coś z tego zrozumiesz.
Nie miotam się i nie zadaję głupich pytań, zadaję pytania. Ocena jest moim zdaniem za niska ale nie o to mi chodziło. Nie czepiam się ocen od 4 (zakładając skalę słowną UJDZIE) do 10. Chodzi mi o typowe hejterstwo, nic więcej i głośno zastanawiam się jaki jest sens wchodzenia na forum tylko po to żeby napisać elaborat o tym jaki to film jest słaby. Nie podoba się - nie pisz, nie oglądaj więcej, wystaw notę 1 i nie wracaj więcej na forum o tym filmie, proste. I nie pisz co mogę a czego nie mogę zrozumieć, jestem dla Ciebie anonimowym człowiekiem z internetu więc nie udawaj, że mnie znasz. Tłumaczyć mi też nie próbuj, bo o ile nie jesteś profesorem filmoznawstwa z jakiejś prestiżowej Brytyjskiej uczelni, lub znanym i cenionym reżyserem filmowym, nie leży to w Twoich kompetencjach. Odbiór sztuki jest kwestią gustu, dla Ciebie to 4/10 dla mnie to 10/10, dla innego 1/10, kwestia indywidualnego odbioru. Co dla Ciebie jest "problemem tego filmu" dla mnie problemem nie jest a wręcz zaletą. Może źle to ująłem w poście poprzednim, ale nie chodzi mi o ocenę filmu samą w sobie tylko o tępą, niepotrzebną nienawiść, której internet jest pełen, a to forum na pewno, co tylko udowadniasz swoim wywyższającym się nade mną wpisem i tekstami typu "Obejrzyj sobie to, może coś z tego zrozumiesz" lub "widzę, że nie możesz pojąć pewnych elementarnych rzeczy...". A jeśli myślisz, że sprowokujesz mnie tym postem do jakiejś kłótni z Tobą to zapomnij, nie mam czasu na "wojny na argumenty" bo to sprowadza się do tego, że cokolwiek ja napisze, Ty to zanegujesz i będziesz trwał przy swoim. Wszystko w temacie.
Nie mam zamiaru się z Tobą kłócić. Nie uważam się też za jakiegoś wielkiego znawcę. Ale pewne kwestie rozumiem, i bawi mnie, że ktoś nie może pojąć dlaczego ten film jest krytykowany. To naturalna rzecz, że jeśli jakieś grono ludzi (powiedzmy że całkiem spore), które oczekiwało po tym filmie wiele, nagle dostaje coś takiego, to chce wyrazić swoje rozczarowanie (argumentów dlaczego film jest zły masz pełno dookoła). Być może w intencji niektórych jest przestrzec innych, żeby nie tracili na to czasu/pieniędzy. Może co niektórzy nawet chcą się podzielić swoimi spostrzeżeniami co było źle, i co można było poprawić, aby ten film był ok. Nie widzę w tym nic dziwnego. Czy Twoim zdaniem nie można się wypowiadać negatywnie o jakimś filmie (nawet jeśli faktycznie jest z nim coś nie tak)? Tylko pozytywne opinie?
Zgadzam się, że tępa, nieuzasadniona nienawiść nie jest w porządku. Ale ten film doczekał się również pokaźnej, dobrze uargumentowanej krytyki. I to całkiem słusznie.
Przeszkadza Ci też ocena? Chyba żartujesz, 6.7 to średnia określana jako dobra (a więc całkiem sporo, jak na film o supermanie). W czym problem?
Na IMDB przy 250 tysiącach głosów ma 7,5, a taki Iron Man 3 ma 7,4. Na FW ma 6,7, a IM3 7,5. Po prostu polaczki hejtują Supermana bo nie dażą go widocznie sympatią.
Iron Man 3 ma wyższą ocenę tutaj, bo pewnie ludziom spodobał się humor w nim zawarty. Reżyser stosuje tam zupełnie inne podejście do tematu (Avengers też jest niemal wielbione za to). Ale ja i tak nie nigdy kierowałbym się przede wszystkim oceną społeczności, biorę ją pod uwagę, ale nie jest ona dla mnie szczególnie ważna.
Aha, to na świecie puszczali inne wersje filmów, skoro tam MOS jest uważany za film lepszy (i słusznie). Polska dostała wersje specjalne, na to wychodzi.
Nie, tam widocznie są mniej krytyczni :) Zauważ, że wiele ocen na Imdb jest wyższych. A Iron Man ma podobną średnią, bo widocznie urzekł Polaków humorem. Nie doszukiwałbym się jakiejś dziwnej nienawiści do postaci Supermana, bo i skąd miałaby być?
Mniej krytyczni? To czemu ocenili niżej IM3 niż na filmweb? Widocznie są bardziej krytyczni. :)
Po prostu na świecie historia Supermana jest bardziej znana niż w Polsce, dla wielu tutaj jest mega absurdalna i głupia. A historia Tonego? Prosta i przystępna, geniusz milioner zbudował sobie zbroję która wymiata. I tyle. To zapewne jeden z powodów niechęci do nowego filmu o Supku.