o rany, poczytałam sobie wpisy i zdębiałam: całe stadko uważa ten film za rodzaj oręża
przeciw chrześcijaństwu, za ukazanie tryumfu pogaństwa nad kościołem - a przecież w tym
filmie przegrywa każdy: najpierw poganie odwracają się od swojej kapłanki, gdy ta nie
zdołała uchronić ich przed dżumą, potem oczywista przegrana Osmunda; i wreszcie Ulric,
teoretycznie moralnie wygrany, jeśli nie liczyć przyniesienia śmierci do sielankowej w sumie
wioski...