Gdzieś słyszałem, że „Czarna Pantera” została okrzyknięta najlepszym filmem Marvela. Nooo, myśle ze to trochę daleko posunięte określenie. Jest nieprzeciętna, to trzeba przyznać, ale nie jest przesadnie błyskotliwa ani dająca do myślenia. Może zrobić wrażenie efektami specjalnymi i kostiumografią czy charakteryzacją, ale to chyba by było na tyle. Sam poszedłem na ten film zupełnie nie wiedząc, czego się spodziwać, więc mogłem na świeżo ocenić go według własnego pierwszego wrażenia. I szczerze to po prostu nic specjalnego, a taki jest wychwalany, trochę jak drugi „Deadpool”. Żałosne żarty, czy wplatane na siłę w dialogi całkowicie przestarzałe memy („What are thoseee!!?”) powodowały na mojej twarzy raczej grymas zażenowania niż uśmiechu. Aktorzy z grubsza mówiąc po prostu słabi. Denne dialogi, teatralna mimika twarzy, to wszystko robione pod sam nie wiem jaką publiczność, ale ja mając 16 lat niespecjalnie się rozerwałem. Po prostu podsumowując, film może nie tragiczny, ale na pewno niezasługujący na rangę „najlepszego filmu Marvela”, bo to jest po prostu krzywdzące dla takich dzieł jak np „Iron Man”. Zdecydowanie nie polecam tego filmu dla osób które lubią się w kinie dobrze bawić i od czasu do czasu zaśmiać.