Zostałem zaproszony więc poszedłem, normalnie pewnie bym nie poszedł i by nie było negatywnej opinii.
Tandetny amerykański film z fabułą w której tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi. Nierealne sceny, "pojedynki" z klasyczną trzęsącą się kamerą i szybko zmieniającymi się obrazami chyba po to aby ukryć niedopracowanie. Plenery i krajobrazy z celowo utraconą ostrością aby ukryć fikcję generowaną z komputera.
Dialogi w teoretycznie poważnym filmie scence-fiction przeplatane mało wyszukanymi gagami rodem z teraźniejszych filmów komediowych.
Dwie godziny ciągnęło się w nieskończoność i nawet fotele VIP nie dawały ukojenia.
Szkoda czasu i pieniędzy, zastanówcie się mocno czy jesteście naprawdę wielkimi fanami takich filmów.