Wakanda to cudowne miejsce. Bo widzicie - tysiące lat temu spadł tam meteoryt z vibranium - metalu o niezwykłych właściwościach. Twardszy niż diament, lekki jak puch, leczy raka, gruźlicę i NOPy, może służyć za źródło energii i robi się z niego zarąbiste laserowe dzidy. Z czego składa się laserowa dzida, nie powiem, bo za opowiadanie tego żartu mojego praprzodka wyrzucili z Grunwaldu. Wróćmy do Wakandy. Dawno temu zamieszkujące ja plemiona, zamiast wyrzynać się i zjadać w imię pielęgnowania tradycji, zjednoczyły się pod wodzą króla-Pantery, mającego błogosławieństwo kociej bogini Bast, a faktycznie 24h na dobę nabuzowanego koktajlem z magicznej roślinki, która czyniła go niezwyciężonym. Wypisz, wymaluj, podarek jak u Fredry dla trzeciego syna. No i te zjednoczone plemiona, w tajemnicy przed całym zgniłym, kapitalistycznym światem białego człowieka, zbudowały w buszu hiper zaawansowaną technologicznie cywilizację, mlekiem i miodem płynącą. Co się chwali, w przeciwieństwie do naszych, polskich przodków, starożytnych Sarmatów, nie przeszli przez międzywymiarową bramę do innego świata, tylko zostali u siebie, w Afryce, kolebce wszelkiego życia i rozumu.
Umarł król T'Chaka, niech żyje młody król T'Challa. Jeszcze, dla formalności, rytualny pojedynek, zakończony oszczędzeniem pokonanego pretendenta i można rządzić. T'Challa się zastanawia - a może tak otworzyć Wakandę dla świata? W końcu tyle potrafimy, mamy wypasione kolejki magnetyczne, latające rowery, uczciwe banki i szczepionkę na AIDS. Może czas przestać się gniewać na handlarzy niewolników? Ale ale. Pojawia się zły Mufasa, który ma inne plany. Chce zdetronizować młodego króla, samemu zasiąść na tronie i rozdać wszystkim czarnym braciom laserowe dzidy, żeby wreszcie mogli zrzucić kajdany białego człowieka, odpłacić za lata spędzone na plantacji bawełny i wreszcie godnie zarabiać na ciepłych rządowych posadkach, zamiast dilować po blokowiskach i bawić w gangsterkę.
Czy mu się uda? Czy świat faktycznie stanie w płomieniach a biały człowiek odpowie za swoje zbrodnie? Co zrobić, kiedy szarżuje na ciebie opancerzony nosorożec? Jak zamaskować najbardziej zaawansowaną technologicznie metropolię na świecie? Jak wypada dzida laserowa w starciu z dzidą tradycyjną? Ile CGI można zmieścić w jednej produkcji? Jak bardzo scenarzyści zrzynali z "Króla lwa"? Ile trzeba, żeby żyjące w zgodzie plemiona rzuciły się sobie do gardeł?
Żeby poznać odpowiedzi na te pytania, musicie się udać do kina. Ale chyba lepiej kupić za tę kasę przyzwoite wino.
Oceny:
- Scenariusz 4/10
- PZN (Potrzeba Zawieszenia Niewiary) 11/10 (Spiderman, gdzie młody człowiek nie umiera na raka po ugryzieniu przez radioaktywnego pająka, tylko zyskuje super moce, ma u mnie 5/10)
- Walki i pościgi 4/10, bo jak chcę komputerowe bijatyki pooglądać, to wolę włączyć konsolę
- Villain - 4/10 (ktoś gdzieś napisał, że jeden z najciekawszych czarnych charakterów w MCU. Ja oglądałem film na trzeźwo, stąd ta ocena
- Anglea Bassett i Michonne - 10/10 (Angela kąpie się w krwi noworodków i małych kózek, wszyscy to wiedzą)
- wrażenia ogólne - o ja *#^$()$
Nie polecam.