Tak trochę żartem to przynajmniej pierwsza połowa wygląda jakby Afroamerykanie wreszcie doszli do władzy w amerykańskich produkcjach filmowych i mogą się wyżyć na białych ;).
Cóż, no przynajmniej chyba jeden z nielicznych ostatnio filmów nastawionych na efekciarstwo komputerowe w tle umieszczających przesłanie o amerykańskich mięśniakach marines ratujących Ziemię przed rozmaitymi agresorami przy użyciu nadludzkich sił witalnych i... technicznych ;).
W sumie cała opowieść dość idiotyczna, no ale to w końcu typowe afroamerykańskie s-f. :). Z przesłaniem i podtekstem - no bo jakże by inaczej: źli murzyni nie chcieć imigrantów, a dobrzy chcieć :). Szaleństwo.
Imponująca grafika, sceny naprawdę super, krajobrazy, muzyka - dają radę. Reszta to ideologiczna dziecinada.