Będę w opozycji ale szczerze to film mi się średnio podobał. A właściwie nie podobał choć ocenę dałbym 5/10.
Pierwszy błąd to za długi wstęp, coś jak w WW84, 16 minut to stanowczo za wiele. Nie ma to aż takiego znaczenia i dla mnie było zbędne. Wystarczył krótki wstęp. Potem jest całkiem nieźle jak Nat się ukrywa ale po Budapeszcie linia fabularną leci już tylko w dół. Aleksieja wyciągają z więzienia (nie ma nawet PÓŁ słowa skąd ma moce i jak został super żołnierzem), zmarnowana postać całkowicie. Potem lecą do matki, i może taka rola aktorki ale wyszło strasznie sztucznie jak i zresztą większość akcji w tym domku, ale też było strasznie nudno. Godzina zleciała a wieje nudą jak już dawno w filmie mcu (tutaj prym wiedzie ant Man choć nie wiem czy tam nie było ciekawiej). Jakiś pomagier daje w między czasie Nat sprzęt, jest tylko żeby pchnąć akcje, puścić parę żarcików i do przodu. W tym wszystkim tylko Yelena wygląda ciekawie i fajnie że zostanie na dłużej. Całe rozbijanie Red Roomu mało ciekawe, rozbicie nosa na zawołanie też nie wywołało u mnie jakiegoś szoku. Scena po napisach w sumie wzrusza do momentu pokazania zdjęcia Clinta. No kurde, serio? Takie to płytkie i oczywiste co będzie dalej, słabo.
Podsumowując, dwa lata przerwy w filmach, uwielbiam mcu a zawiodłem się. Produkcja nie sięga do pięt takiemu filmowy jak "Zimowy żołnierz" jeśli chodzi o akcje. Pamiętam doskonale jak mówiłem gdy pokazano zapowiedź powstania filmu, że jest on niepotrzebny i dla mnie się sprawdziło. Nic nie wnosi do mcu oprócz kilku postaci, a już w zupełności do 4 fazy, seriale w tym roku Feige dał ciekawsze, nawet ten z Falconem.