Już w zwiastunie widać, że niestety będzie tak jak zwykle - masa infantylnych bluzgów. Nie mam nic przeciwko temu, aby czasem pojawiły się przekleństwa czy jakiś wulgarny żart, ale niech on będzie śmieszny, a nie na zasadzie "zesrasz się". No to jest żenada na poziomie idiotycznych komedyjek romantycznych. Część obsady dobra, jednak dwójka młodych aktorów strasznie sztuczna, beznadziejna, drętwa. Nie wiem czy oni są po szkole aktorskiej, nie wiem czy szukano tylko ładnych twarzyczek, ale na pewno położą ten film. Jest przecież trochę młodych, utalentowanych, niebrzydkich aktorów których można by zatrudnić, a nie jakieś celebryckie serialowe ryjki typu Szeptycki. Faktycznie - trochę za dużo Jakubika w kinie, zwłaszcza że prawie zawsze gra tak samo, a jego bohaterowie wyglądają tak samo. Popławskiej nigdy gość, chociaż też mógłby być ktoś inny (błagam, niech ktoś da rolę Katarzynie Walter, ona by wyniosła każdy film na wyżyny). Cieszy mnie natomiast pojawienie się Cieślak - lubię ją, zasługuje na większą popularność niż ma. Smołowik też lubię. Do kina jednak nie pójdę, chociaż jeśli film nie okaże się tak infantylny i sztampowy jak w zwiastunie, to może obejrzę kiedyś w TV.
Niestety bardzo dużo żenujących scen. Ale osobiście wolę wszędzie Jakubika niż Szyca czy Więckiewicza ;)
No niestety. Ten film to średniak. Scenariusz jest dość banalny, nie ma tu co liczyć na jakieś zaskoczenia (ale nie wybierałam się do kina z wygórowanymi oczekiwaniami). Ciężko uznać poziom humoru za jakoś wyszukany, choć nie jest to też jakaś głupkowata komedyjka. Zgadzam się że jest tu trochę żenujących scen, ale mnie mocno odstraszył montaż - niektóre "youtuberskie" wstawki były słabe i do tego to ciągłe gadanie z off'u... na prawdę rzadko taki zabieg bywa udany (jak chociażby w takim filmie jak Forest Gump czy Chce się żyć) - tutaj jest to typowy zapychacz scenariuszowy. Może kiedyś nasi filmowcy się w końcu nauczą, że zamiast streszczać część historii ustami bohatera, można ją pokazać przemyślanym obrazkiem.
Niby ogląda się nieźle. Od czasu do czasu można się trochę pośmiać. Po wyjściu z kina nie zostaje jednak nic. Ani żalu, że wyrzuciło się pieniądze do kosza, ani zachwytu choć jedną sceną, która zostałaby ze mną na dłużej. W tle przemyka mi jakaś scena z "Kocha, lubi, szanuje" i myśl, że to życie - szczególnie w naszym kraju - jakoś tak nie działa. Pozostaje myśl... Nie lubię jednak polskiego kina. Nie przepadam ani za tą naszą przesadną groteską, za realizmem, który nagle zmienia się w surrealizm. To nie mój typ. 
Jak można być takim kretynem żeby spłodzić taka ilość tekstu o filmie którego się nie widziało, a nawet nie zamierza oglądać ? I jeszcze recenzja gry aktorów jprdl