PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=818016}

Czarne lustro: Bandersnatch

Black Mirror: Bandersnatch
2018
6,9 75 tys. ocen
6,9 10 1 75052
5,8 60 krytyków
Czarne lustro: Bandersnatch
powrót do forum filmu Czarne lustro: Bandersnatch

Mam duży problem, żeby ocenić ten film w takich samych kategoriach, jak resztę, bo jest to niezaprzeczalnie coś innego. Przynajmniej w moich odczuciach. Tytuł tego wątku to moje pierwsze myśli po seansie, postaram się je jakoś tutaj teraz uporządkować.

Chodzi o to, że fabuła i łamanie czwartej ściany nie pozwala się wcale utożsamiać z głównym bohaterem, bo bez przerwy dostajemy dosłowne wskazówki, że to my nim "sterujemy". Wydaje mi się, że decydowanie o krokach postaci (która byłaby tego nieświadoma w żaden sposób) w filmie bardzo mocno zbliżyłoby widza do bohatera, łatwiej by mu się kibicowało, bo w końcu... poniekąd byłoby się tym bohaterem. Chyba kwestia upodobania, ale przyznam, że bardzo na to liczyłem.

Mega frustrujące były także wybory, które okazywały się ślepym zaułkiem. I wiem, że tak naprawdę nimi nie były, ale takie odnosi się wrażenie, kiedy pięć razy musisz się cofać na początek przez to, że wariant który wybrałeś nie ma żadnej historii. Brakowało jakiejś płynności, bardziej subtelnego przejścia i dania do zrozumienia, że "nie potrafisz w to grać widzu". Przykład, kiedy ma się dwa warianty, które i tak dzieją się potem po sobie. Aż przypomina się pierwszy sezon gry The Walking Dead heh.

Napisałem to mimo, że rozumiem przekaz, że autor książki popadł w paranoję, bohater filmu popadł w paranoję i w założeniu my też powinniśmy przez to, że nasze wybory gdzieniegdzie nie przynoszą skutku, tak, jakby i tak wszystko było ustalone z góry.

Nie da się przez to cieszyć historią, bo ta wraca co chwilę do punktu wyjścia i nie jest to komfortowe. Wychodzi pomieszanie z poplątaniem, nie chce się wracać gdzieś do środka jakiegoś wątku, by odbyć rozmowę, bez której fabuła nie ruszy znowu do przodu. Przez to ciężko mi go ocenić w takich samych kategoriach jak inne filmy. Ma przekaz i wiele innych elementów, ale przez swoją strukturę wolę go traktować jak coś na wzór ciekawostki.

Starałem się podejmować decyzje tak, jakbym to ja był na miejscu tego bohatera i odnoszę wrażenie, że wyszło mi najnudniejsze zakończenie ze wszystkich możliwych hah (czy film chciał mi w ten sposób coś przekazać?). Jeśli jeszcze nie masz tego "doświadczenia" za sobą, to nie psuj sobie zabawy i lepiej sobie nie spoileruj.

Otóż zauważyłem, że Netflix bardzo narzuca mi decyzję o zabiciu ojca, a nie chciałem tego robić. Musiałem się więc wracać kilka razy wstecz w historii, żeby szukać innego rozwiązania. W tajnym sejfie ojca znalazłem jego kasety i inne dokumenty, z których wynikało, że robił mojemu bohaterowi dosłowne Truman Show i nagrywał wszystkie jego wizyty u terapeutki, eksperymentował na nim psychicznie... Nic to nie dało.

Dopiero kiedy cofnąłem się w czasie i jako dziecko zabrałem ojcu królika (ulubioną zabawkę, przez którą rozpoczął się cały ciąg zdarzeń doprowadzający do śmierci matki) coś ruszyło do przodu. Dzięki temu, że dzieciak nie musiał jej potem szukać, mógł wsiąść razem z matką do późniejszego pociągu i prawdopodobnie oboje zginęli po tym, jak ten się wykoleił.

W ostatniej scenie, w teraźniejszości terapeutka wezwała służby po tym, jak bohater zmarł na fotelu, przez to, że zginął jako dziecko w pociągu.

Ta produkcja zasiała mi w głowie pytania, jaki los czeka podobne twory tego typu, kiedy seans ma być interaktywny. Jak na razie wrażenia na minus, ale będę brał pod uwagę to, że to pierwsze takie doświadczenie i w końcu trzeba przetrzeć szlaki.