Film jest ckliwą historią miłosną wplecioną w wybuch reaktora.
Ładną historią osadzoną w uroczej atmosferze Prypeci lat 80-tych, ale poza tą atmosferą wiele realiów tam nie znajdziecie.
Miał podważać i wyjaśniać niektóre fakty z serialu HBO, który podobno zakłamał rzeczywistość.
Ostatecznie okazało się że Wielka Rosja jednak nie musi, nikomu niczego wyjaśniać.
Ani odkłamywać wymyślonych przez siebie "faktów" :)
Motywem przewodnim filmu jest dialog:
"Przez kogo to wszystko"
"Przez ludzi"
"Jakich ludzi"
"A czy to ważne?"
Partia mocno trzyma za mordę.
Najważniejsze że: odważny gieroj ratuje nie tylko towarzyszy, swoją ukochaną, synka ale i cały świat przed nuklearną zagładą. No i oczywiście ginie. Wszyscy ratownicy giną. Radziecka Rosja zrobiła z nich bohaterów. Pośmiertnych.
W rzeczywistości "nurkowie kamikadze" przeżyli. Tak naprawdę nie nurkowali, ale brodzili po kolana w wodzie. A niebezpieczeństwo kolejnego wybuchy wynosiło 10-15%.
Film propagandowy dla odbiorcy radzieckiego.