Po obejrzeniu tego dziełka, mam wrażenie, że reżyser poszedł bardzo na skróty. Kamera, oświetlenie, brak większych potknięć, scen typowo gore SPOILER START (fajnie, że oszczędzono widoku mutanta żrącego flaczki Jurija) SPOILER END.
Jednak, o ile miasteczko/scenografia, w którym rozgrywała się akcja, było ciekawie usytuowane, o tyle przy drobnej zmianie scenariusza nie było by takich negatywnych opinii. Niestety tylko przy dużym wytężeniu wyobraźni można sobie wmówić, że bohaterzy błądzą po Prypeci. W oddali widać co prawda większe budynki, lecz nie "czuje się" tego miasta.
Ogólnie scenografia nie powala ale jest wykonana porządnie. Dziury w scenariuszu i uproszczenia - standardowe, jak przy tego typu produkcjach. W elektrowni po wypadku natężenie promieniowania było tak duże, że ludzie usuwający gruz z dachu elektrowni mogli tam przebywać jedynie 40 sekund, a i to w ubraniach pokrytych ołowianymi płytkami. - kto oglądał to zrozumie o co mi chodzi.
Muzyka - nie przeszkadzała mi, ale też nie zauważyłem aby była obecna.
Aha. Wypadek w czwartym reaktorze spowodował nie Test systemu - jak mówi nasz przewodnik po Prypeci, a eksperyment w trakcie którego m. in wyłączono chłodzenie reaktora. Doprowadziło to do wybuchu. Ciekawostką jest fakt, że materiał radioaktywny, który zgromadził się pod komorą reaktora może neutralizować się kolejne 500.000 lat.