Nie umiem rosyjskiego. To co udało mi się wychwycić: "toczka Prypeć, jak mniene ciute, jak mniene ciute, Priją!" ;)
Ja umiem trochę i zrozumiałem "jesteśmy w Prypeci czy ktoś tu jeszcze jest" z tym, że nie wiem czy mówił to za pierwszym razem czy później ale na pewno taka kwestia padła ;)
Nie powiedział nic do nikogo. Nad ranem grupka odkrywa, że nie była to krótkofalówka, tylko walkie-talkie.
No ja akurat wyraźnie zrozumiałem co powiedział a sam do siebie chyba nie gadał ?
No właśnie oto chodzi, że gadał sam do siebie. Przecież gość nie miał mikrofalówki, więc jak mógł się z kimś skontaktować? Nad ranem przecież dowiadujemy się, że to jest walkie-talkie.
Przecież Juri wiedział co się dzieje w Prypeci, stąd jego przerażenie gdy zobaczył, iż kable w wanie są poprzegryzane. Młodzi domagali się, by coś zrobił, więc udał, że wzywa pomoc. Bo i co miał zrobić? Powiedzieć im "wiecie co? Tak naprawdę jesteśmy tutaj nielegalnie, zaś w Prypeci żyją mutanty, które polują na ludzi. Jest ich cała masa i są bardzo groźni"?
Nie prawda on nie wiedział co na nich czyha. Prawda jest taka, ze gdyby wiedział to lepiej by zabezpieczył wana i sam by był lepiej przygotowany na to co może ich spotkać. Ale jednak nie chodzi o to do kogo gadał bo temat jest o tym o czym on gadał a ta już przetłumaczyłem więc nie widzę sensu kontynuowania dyskusji.
Widać niedokładnie oglądałeś film. Gość co rusz się nerwowo rozglądał. Dodatkowo gdy weszli do blokowiska i robili sobie zdjęcia, on zauważył niedopałki ogniska i i je szybko zepchnął na bok, by tamci nie zobaczyli. Gdy odkrywa, iż w wanie jest zniszczona elektryka, widać po nim, iż wie czyja to sprawka, ma nawet broń. Wątpię by brał ją na niedźwiedzia, czy też psy.
No to jak na wojskowego to miał bardzo złe przygotowanie do sytuacji. Jeżeli faktycznie wiedział by dokładnie zaznaczam dokładnie z czym ma do czynienia to nie wylazł by samemu w nocy słysząc podejrzane dźwięki.
Właśnie to jego zachowanie też mnie zdziwiło. Nawet jeżeli uznamy, że nie wiedział o mutantach, to trudno zrozumieć czemu wyszedł w nocy z wana. Bo gdyby to był niedźwiedź, to co? Zastrzeliłby gruboskórnego drapieżnika, przy użyciu małokalibrowej broni o krótkim zasięgu? A gdyby to były psy - tym gorzej. Z pistoletu zastrzeli stado wygłodniałych psów? W dodatku w totalnym mroku? A jeśli myślał, że to mutanci - co by im zrobił? Ledwo zapadła noc i musieli przetrwać tam kilka porządnych godzin, w dodatku huk wystrzału ściągnąłby kolejnych mutantów w to miejsce.
Nijak nie potrafię znaleźć racjonalnego wyjaśnienia, po kie licho wyszedł z samochodu i udał się w mroczny las...
No właśnie to jest problem logiczny, który każdemu rzuca się w oczy. Moim zdaniem jeżeli twórcy zawalili na tym poziomie to tym bardziej nie dali by możliwości sprytniejszej by faktycznie Juri tylko dla uspokojenia towarzyszy wołał sam do siebie.
Jest parę takich błędów mocnych:
- jest poranek, idą przeszukać teren, docierają do autobusów i samochodów, uciekają stamtąd po chwili przed psami i voila - już mamy noc. WTF?!
- mają licznik Geigera, by odczytywać poziom napromieniowania, ale w ogóle nie biorą go pod uwagę. Ich podejście do promieniowania: "licznik wariuje jak szalony? Chodźmy dalej! Chodźmy po terenie silnie zarośniętym, opierajmy się o betonowe ściany, oraz trzymajmy w ręce napromieniowane, metalowe pręty!"
- ledwo uratowali znajomą od mutan... "o, popatrzcie, ale słodkie małe, zmutowane dziecko! Zostawmy naszą znajomą i popatrzmy się na nie". Po chwili "O nie! Porwali naszą znajomą, gdy na nią nie patrzeliśmy i byliśmy od niej daleko! To było takie nieprzewidywalne!"
Jest tego cała masa. Wybrali świetny temat, ale film skopali niemal zupełnie.
dokładnie muszę się zgodzić. potencjał był, miejsce super, Juri był fajny, mutanty i dzika zwierzyna ok ale reszta była słaba. No i powyżej miałeś chyba na myśli krótkofalówkę a nie mikrofalówkę??
A tak tak, oui, tak to jest, jak się odpisuje w nocy, wtedy nie widzi się różnicą między krótkofalą, a mikrofalą :P
mnie się wydaje, że on miał jakieś pojęcie, że coś się dzieje, dlatego miał pistolet, nerwowo się rozglądał itp, ale po prostu nie do końca wiedział co dokładnie. chyba już przy bramie wojskowi powiedzieli mu o co chodzi, ale mimo to wjechał z nimi, bo miał nadzieję, że zdążą wrócić. to, że wyszedł z samochodu faktycznie było głupie, ale to był sposób na uśmiercenie go. mnie natomiast najbardziej zdziwiło to, że nie ważne gdzie pójdą, to zawsze wracali do samochodu. przykładowo przeszli na drugą stronę rzeki, a mimo to wrócili w to samo miejsce w którym byli. chyba, że powrót był <w domyśle>.
Oczywiście, że wiedział co się dzieje. Jego dość nerwowe zachowanie, bardzo protekcjonalna postawa, no i w budynku który pokazywał turystom zauważył zgliszcza świeżo palonego drewna, domyślał się zatem, że mutanty zapuściły się aż tu i nie są bezpieczni (z tego powodu też bardzo szybko kazał opuścić budynek). Gdy zobaczył, że przerwano jakieś tam kable w aucie, doskonale już zdawał sobie sprawę w jak grząskim gównie się znaleźli.
Tutaj mógłbym raz jeszcze przytoczyć moją wypowiedź z 29 maja, ale sądzę, że nie ma sensu, ponieważ jest raptem kilka postów wyżej. W każdym bądź razie baaardzo irytowało mnie to ich antysurwiwalowe działanie. Ba! Cały film się dziwiłem jakim cudem przeżyli do następnego dnia.
Zgadzam się z Tobą i dorzucę jeszcze jedno co mnie zastanowiło i co było bardzo dziwne... Maszerowali sobie wesoło, zostawili auto, wracają, a tu rozerwane kable. Ani klapa nie otworzona anie drzwi nie wyważone, jakby mutanci zamienili się nagle z przygłupa w inteligentnego Asasyna!
A później gdy poszli szukać kabli wracają, a ciężarówka wywleczona na drugi koniec podwórka ;p Jak i dlaczego? Czemu za pierwszym razem jej nikt nie wywlókł??
Nie wiemy o czym rozmawiał z Ruskimi przed bramką, ale podejrzewam że mógłbyć z nimi w zmowie. Wycieczki organizował tak na prawdę po to by przywozić pokarm dla mutantów. Wszystko co się działo do wieczora to starannie zaplanowany teatrzyk. Turyści z innego kraju, których prędko nikt nie będzie szukać. Musiał pokazywać im ciekawostki, jak ryba, czy krajobraz na elektrownie by wypełnić im czas, w międzyczasie usuwać niewygodne ślady. Urwany kabel to zapewne jego sprawka. Zostawił tam ekipę na kolację i sam chciał się ulotnić. Jednak chłopak pobiegł za nim i coś mu nie wyszło, sam skończył jako kolacja. Na końcu filmu nawet naukowcy mówili, że przechwycili wszystkie wycieczki, za wyjątkiem amerykanów. Co potwierdza, że było tam ich więcej i kontrolowali oni sytuację.
no jasne, że nie miał mikrofalówki tylko krótkofalówkę... a walkie-talkie to odmiana krótkofalówki :)
Ludzie, czytajcie może trochę więcej, co? Gdybyś zwrócił uwagę, to dosłownie dwa posty wyżej jest moja odpowiedź z dnia 5 czerwca, gdzie tłumaczę iż byłem zmęczony i popełniłem błąd nieświadomie...
Jakbym miał czytać wszystkie takie wynurzenia, jak te twoje i tego drugiego z którym się domawiasz <?> ( nie wiem, bo nie czytałem dalej, ale widzę, że jeden odpisuje drugiemu) to nic innego musiałbym nie robić to raz, dwa - myślałem, że pod nickiem jaki masz będzie kobieta <lol>.
ale jak się dobrze przyjrzeć to zmienia on częstotliwość i dopiero wtedy wzywa pomoc .
To było po ukraińsku, ziomek. Wzywał punkt kontrolny w Prypeci i pytał, czy go słyszą.
I tak guzik mu to pomogło, zgadzam się z przedmówcami, że potencjał był i film skopany no bo tak jest, chociaż jak go oglądałem pierwszy raz to nie zwracałem uwagi na takie wady, tylko byłem ciekaw co dalej i co dalej no i ten film dosyć dobrze trzymał mnie w napięciu, a Jurij jako komandos powinien być o wiele lepiej przygotowany, wyposażony i mieć o wiele lepszy wóz a nie taki wan-złomek...poczuł się jako bohater co to nie on, dlatego wyszedł z samochodu :P