Poszłam na "Czarnobyl reaktor strachu" bo zaintrygował mnie sam pomysł zrobienia filmu o tym co teraz może się dziać w CZARNOBYLU. Za sam pomysł chciałam go na ślepo ocenić i całe szczęście, że tego nie zrobiłam. Pierwsze sceny jakkolwiek trochę banalne pozwoliły mi się z łatwością zorientować co, gdzie i jak. Dla mnie to było na +. Późniejsze sceny, których miałam się chyba z założenia reżysera bać, były dla mnie zbyt oczywiste. Nie było tam żadnego zaskoczenia. Co prawda przestraszył mnie ten niedźwiedź czy nosorożec(?), który w tedy wybiegł z tego domu, ale to wszystko. Emocje wzrastały w trakcie filmu, ale zaraz opadały, bo momenty grozy były bardzo słabo wykorzystane. Czułam się tak jakby ktoś opowiadał mi przerażającą historię i nie chciał mi opowiedzieć końcówki, która rzuciłaby światło grozy na wszystko. Wiele w tym filmie trzeba było się domyślać. Mam mały mętlik w głowie, który z pewnością nie minie jak obejrzę ten film po raz drugi. No cóż tą 6 dałam głównie za pomysł i za to że czegoś takiego jeszcze nie widziałam. W każdym bądź razie polecam "Czarnobyl reaktor strachu" dla każdego kto się nudzi i chce stracić ponad godzinę życia...