[niewielki spoiler]
Jedyne co mi się w tym filmie podobało to rosyjski akcent i parę scen początkowych.
Jednakże w momencie w którym okazuje się że głównym "potworem" straszącym w elektrowni są podmutowani nie-umarli ludzie cała atmosfera po prostu upada.
Idąc na film liczyłem na jakiś oryginalny koncept, a w zasadzie przez połowę filmu główni bohaterowie uciekają przed armią zombie, które jak wiadomo są po prostu oklepane."
(Nie wiesz jak zrobić horror? Dodaj armie zombie!)
jestem rozczarowany tym faktem i gdybym wiedział wcześniej o tym że będzie to takie "resident evil" tylko bez laboratoriów i dużej ilości broni na pewno bym na to nie poszedł.
Sam fakt istnienia tych "mutantów" nie jest nawet sensownie naukowo przestawiony.
ja też liczyłam na coś mocniejszego... albo żeby chociaż te "zombie" byli pokazani, a nie tak gdzieś w ciemnych zaułkach albo tylko przez ułamek sekundy.. Szczerze mówiąc spodziewałam się jakiś ludzi zmutowanych (3 głowy, 5 rąk czy tym podobnie:D) .. jakbym chciała zombie to bym oglądnęła np świt żywych trupów.. tam przynajmniej można im się przyjrzeć :D
A co do akcentu to faktycznie super.. słysząc te dialogi na początku nastawiłam się na półtorej godziny dobrego filmu... a jednak rozczarowanie..
Trzeba dodać także, że w filmie nawet dobrze nie pokazali tej armi zombie. Przez cały film czekałam chociaż na dobre zbliżenie i nic.
Co prawda, to prawda. W filmie widać tylko skrawki tego, co widz chciałby obejrzeć. Bohaterowie giną po kolei. Żaden nie przeżywa. Jednak to horror,i trzeba przyznać, że nikt nie chciałby być zjedzonym, przez zombi. W moim odczuciu to połączenie gry S.T.A.L.K.E.R filmu pt. Urban Explorers, i kilku innych tytułów. Ze Stalkera jest motyw Nibypsów - pierwsza ofiara, Przewodnik; Zombie oraz mutanty. Z filmów min. ujęcia amatorskie, eksploracja ruin oraz sam motyw wymierania każdego bohatera po kolei. Film oceniłem na 3, ponieważ wiem dużo o katastrofie tej elektrowni, i spodziewałem się czegoś więcej. Poza tym mała realistyka wydażeń (pomijając mutanty, zombie i inne...). Jak to możliwe, że licznik gaigera dostawał padaczki co zakręt, a ludzie zaczęli się smażyć dopiero w ostatnich scenach? Achh.. nieważne. Podzielcie się swoją opinią.