użyj telefonu aby oświetlić nogę kolegi, lub do nagrywania ckliwych filmików. W żadnym razie
nigdzie z niego nie dzwoń. To byłaby amatorszczyzna.
-Kiedy siedzisz w zamkniętym samochodzie atakowanym przez psy, kop z całej siły nogą w
szybę, aby nie dostały się do środka.
- w 21. wieku tylko 1/6 Amerykanów posiada telefon komórkowy. Na wschodzie znają tylko
krótkofalówki.
-kiedy połowa Twoich przyjaciół zginie, przypomnij sobie, że z telefonem, można nie tylko
oświecać nogę, czy nagrywać filmiki, ale również zadzwonić na policję. Ostatecznie oczywiście
porzuć pomysł.
Masz racje ale ja już dawno się do tego przyzwyczaiłem bo jak każdy wie by film trwał dalej trzeba walić głupa.Co do tej bajki to mnie mile zaskoczyła ze względu na krajobraz czy wie ktoś gdzie był kręcony film,bo chyba do Czarnobyla nie można nadal wejść,a co do mutantów to jest to możliwe ale w kolejnym pokoleniu że urodzi się dziecko zmutowane a nie by dorosły człowiek się tak zmutował.Horror to nie był ale jednak fajna przygotówka na wieczór dlatego daje 6/10.
Ja nie oglądam za wiele tego typu filmów, dlatego rzucają się mi w oczy takie rzeczy.
Co do miejsca kręcenia to nie mam pojęcia, ale na Prypeci jest podobno promieniowanie mniejsze niż w centrum Warszawy. Są też tam normalne wycieczki z biur podróży. Ale film powstał chyba jednak w innym miejscu. Nie wiadomo, czy w ogóle mogliby dostać pozwolenie, na pracę tam. Niektóre z elementów wygląją innaczej, niż na zdjęciach z miasta.
Robiony był na pewno gdzieś w Europie wschodniej, może i na Ukrainie, ale chyba nie na samej Prypeci.
W ciekawostkach na filmwebie napisali że zdjęcia do filmu powstawały w Serbii i na Węgrzech wiec to pewnie tam gdzieś znaleźli podobny krajobraz i kręcili film.
Pewnie tak. Wystarczy pare komunistycznych bloków i karuzela z wesołgo miasteczka.
Ale film miał potencjał. Powinni jakoś bardziej wykorzystać scenerię opustoszałego miasta.
Podbijam wątek o kolejne obserwacje:
- siedzisz w rzeczonym samochodzie w samym środku opuszczonego miasta, słyszysz obce głosy i dźwięki poza autem - pie*dol to i pal dalej światło
- Ty i Twoi amerykańscy przyjaciele bulwersujecie się faktem iż przewodnik ma broń, przecież w stanach nikt nie posiada broni! (oh, shit just got real!)
- przewodnik, zostawia całą wycieczkę i idzie patrolować miasto w piz-du
- jesteś nieuzbrojony, nie masz pojęcia o terenie, spieprzył Ci przewodnik - wybiegasz dramatycznie z samochodu w ciemność. Nie zapomnij wziąć brata.
- zmutowani Rosjanie z chorobą popromienną wpie*dalają Twoich znajomych - nerwowo sprawdzaj poziom napromieniowania :)
- z kazdej strony atakuje cie banda mutantów, ale uczciwie latasz po okolicy z gołymi rękoma, bo przecież nie będziesz używał sprzętu do walki
- zostajesz w vanie z dziewczyną na odludziu, wiesz już, że nie jesteście do końca sami, dzielnie znosisz strach, nie trzeba przecież zasłonić okien skórzanymi roletami i siedzieć cicho. Nie zapomnij nagrać oświadczyn - tak romantyczny filmik będzie puszczany wszytkim znajomym na imprezach, kiedy już wyjdziecie z potrzasku, a przecież wyjdziecie!
-uciszaj kumpla kiedy szuka swojego zaginionego,prawdopodobnie martwego brata,sama krzycz w niebogłosy gdy znajdziesz martwą koleżankę(zombie z pewnością cię nie usłyszą):)
no właśnie, zamiast siedzieć po ciemku w busie i pozasłaniać okna, udając że to kolejny wrak (może się uda), to są jedynym jasnym punktem w promieniu 20km i myślą, że niczego do siebie nie zwabią. -debile
to samo mnie zbulwersowało w tym filmie, co napisało już parę osób.
Takie akcje jakie bohaterowie odwalają, są chyba normalne dla amerykanów. Słowianie (poza Jurijem), to by ogarnęli pręty stalowe i inną broń (na pewno na ślepo nikt by magazynku nie wystrzelał, tylko z bliskiej odległości) i by przeszli za dnia (bohaterowie drugiego dnia też poszli po pomoc, ale skończyli marsz na złomowisku), te 20km trasą wylotową o której mówił przewodnik-w niecałe 4h po pomoc. Bo zatłuc psa łatwiej kijem idąc do punktu kontrolnego, niż szarpać się na gołe pięści z mutantami...
Właśnie dobry pomysł. Może Słowianie powinni nakręcić własną wersję i pokazać jak się rozprawiać z mutantami :D
on był kręcony na Węgrzech z tego co wiem gdzieś czytałem o tym filmie
I ogólnie pomysł był fajny tylko gorzej z realizacją. Ten niedźwiedź w tym bloku to już przesada i przecz cały film ciemność.
Przede wszystkim
- drzyj mordę ile fabryka dała, żeby wszyscy, którzy na ciebie polują wiedzieli gdzie jesteś :D
Do pierwszego się nie zgodzę. Nie wierzę, że byłby tam zasięg. Tylko w filmie o tym nie wspomniano. Z mojej strony dorzucę scenę z końca filmu, gdy pomimo napromieniowania jedynej przeżyłej lekarz jest w kitlu i zwykłej masce. Jego kompani natomiast już byli lepiej wyposażeni.
Trzy razy po akcji z niedźwiedziem jest info, że nie ma zasięgu(jak mniemam dlatego jurij sięga po walkie-talkie):)
Film to typowe patrzydło spod znaku survival horror - "głupota" bohaterów jak zawsze podyktowana jest potrzebą gatunku (choćby po to by później widz mógł wytykać bzdurne zachowanie amerykańskiej młodzieży:)
duży plus za końcówkę - nienawidzę gdy na końcu filmu jakaś fruzia (zazwyczaj ta najgłupsza) wychodzi cało z opresji - tu zgadzam się w 100% z wizją reżysera:)
...ale oczywiście są filmy, które w ramach gatunku są o niebo lepsze...
ja tam się dobrze bawiłem, a "sympatia" do bohaterów "niezwykle wyraźnie zarysowanych przez scenarzystę":) objawiała sie u mnie tym, że nie mogłem się doczekać kiedy (a najważniejsze w jaki sposób) zginą.
- ech Ci źli ukraińscy naukowcy. Zastrzelili chłopaka ale dziewczynę wrzucili do pomieszczenia pełnego ześwirowanych
napromieniowańców. \m/ tłumacząć - "jesteś w szpitalu". Jakby nie można jej od razu wysłać kulki. Trzeba ją dać do pomieszczenia z nimi bo fajneijsze całkowicie nieprzewidywalne zakończenie. ;))
- Kiedy szukasz brata w budynku pełnym mutantów pamiętaj o broni palnej, jeżeli posiadasz przy sobie dwie latarki Rozdaj je, ty nie musisz patrzeć gdzie celujesz !
Widocznie reżyser miał taką wizję, że każdy musi mieć coś w ręce :) ale dwie latarki i pistolet, to i tak za mało na 4 osoby :)
od niedźwiedzia do walkie-talkie tylko raz powiedzieli o zasięgu, ale fakt, nie mieli go więc mój jeden argument z komórką odpadł ;)
dwa razy bezpośrednio jest powiedziane(raz jeden z tych kolesi a potem jedna fruzia) że nie ma zasiegu, później jeszcze raz ktoś wspomina coś w stylu "oj szkoda że nie ma zasięgu" - nieważne czy raz czy dziesięć razy. Faktem jest, że najpierw czytałem portalowe dyskusje zanim ściągnąłem sobie film. Prawdopodobnie gdybym nie był wyczulony na to żeby skupić się na tym czy np. rzeczywiście jest wzmianka o zasięgu to nawet bym nie wyłapał, że w ogóle ktoś coś powiedział.(dlatego nie dziwi mnie, że "umknęło" to niektórym) Prawdopodobnie lista niedociągnięć mojego autorstwa byłaby jeszcze dłuższa niż "ojca założyciela" niniejszego postu:)
Mnie najbardziej raził brak pomysłu naszych zajebiście mądrych bohaterów, żeby np. wleźć na dach któregoś z tych bloków - ot choćby po to by się rozejrzeć,(tak wiem rozglądali się z balkonu):) albo tam próbować "łapać zasięg" ewt. coś podjarać jakąś oponę, czy coś, nie mówiąc już ze trudniej byłoby tym "szaleńcom" ich dopaść na górze niż np. w piwnicy czy aucie...
to ja Ci powiem "Zatoka Świń", zapytasz co tam się stało czy wiesz tak z marszu? tylko szczerze
Nie wiem,nie mam w zwyczaju klamac.Jednak wybuch reaktora byl chyba bardziej na skale swiatowa niz desant na Kubanska zatoke ? To tak jakbys porownal zrzucenie bomby atomowej na Hiroszime,czy Nagasaki do Pearl Harbor-choc to tez zazwyczaj wszyscy wiedza,zwlaszcza Ci zadufani w sobie amerykanie.Ciut zly przyklad,ale rozumiesz o co chodzi chyba ?
powiem Ci tak, że wbrew opinii jaka panuje w Polsce amerykanie nie są wcale tak nadęci i zadufani, jak o nich tutaj mówią. Miałem podobne zdanie do Ciebie, ale poleciałem dwa razy do Stanów i poznałem ich z zupełnie innej strony. Bardzo otwarci, przesympatyczni ludzie, a przy okazji Ci których spotkałem na swojej drodze jakoś nie mieli problemów ze zlokalizowaniem Polski. Byłem w wielu miejscach, ale optymizm amerykanów jest nie do przecenienia. Często jest właśnie tak, że dopóki czegoś nie poznamy to oceniamy tak jak większość społeczeństwa.
Pierwsze o czym w tym filmie pomyślałem, gdy im kable zniszczono, to to, że okaże się, że nie mają zasięgu. Ale nie, zasięg był, więc czemu k##wa nie zadzwonią z komórki po pomoc, zamiast gadać parę godzin do krótkofalówki.
Może Amerykanie nie znają komórek. Albo uznali, że na wschodzie nie znamy telefonów, więc nie mamy też przekaźników
No bo komórka służy do oświetlania drogi, a nie do dzwonienia, nie rozumiesz! :D
Po pierwsze nie było tam zasięgu. Już jak wjeżdżali do Prypeci (albo zaraz po tym jak okazało się, że kable są zerwane) wymieniali się między sobą spostrzeżeniami na temat braku zasięgu (bo i po co w opuszczonej miejscowości nadajnik - zombiaki nie rozmawiają przez telefon). Dlatego posługiwali się krótkofalówkami (nie dlatego, że na wschodzie nie mają komórek).
Myślę, że oni nie bulwersowali się, że przewodnik miał broń, tylko raczej byli zaskoczeni i przerażeni myślą, że może być potrzebna. Świecili światło w aucie, bo myśleli, że to tylko psy (chyba ich nie wabi światło, a co najwyżej ruch i zapach?). Poza tym gdyby był tam jakiś strażnik to w ten sposób mógłby ich zauważyć. Poza tym w sytuacji kryzysowej nie każdy jest w stanie zachować zimną krew i myśleć racjonalnie, dlatego odganiali psy od okien nogami.
Nagrywanie filmiku to faktycznie był beznadziejny element, ale może koleś pomyślał, że nie dożyje następnego dnia i chciał dla tej swojej dziewczyny nagrać filmik, który będzie jej o nim przypominał (ja bym nie chciała tego oglądać, ale może właśnie taki był cel). Fakt, że telefon mógł się przydać jako latarka, ale kto by o tym myślał...
Ktoś tu twierdził, że mogli uciekać wyżej zamiast do piwnic - wyżej był niedźwiedź, a laska na aparacie wychwyciła zombiaka na ostatnim piętrze. Poza tym oni nie chowali się w piwnicach, a jedynie szukali pozostałych.
Bardziej mnie interesuje w jaki sposób tak po prostu trafili do reaktora. No dla mnie to lekki szok :P No i wkurzające jest to, że nie wrócili tą drogą, którą przyszli (niby mieli taki zamiar, ale najpierw szukali tego przewodnika, potem znaleźli kable, a potem już całkiem się skomplikowało.
Przewodnik wyszedł sprawdzić teren (sic!), a za nim poszedł Chris, bo chciał mu pomóc. Dopiero kiedy usłyszeli wystrzał to Paul wybiegł żeby sprawdzić co czy bratu nic nie jest (więc nikt tu nie wybiegł zabierając ze sobą brata).
Nie sprawdzali specjalnie poziomu promieniowania. Po prostu licznik pipczał jak natężenie rosło.
Kolesia zastrzelili, bo szedł w ich kierunku, a laskę zabrali, bo prawdopodobnie chcieli się dowiedzieć ile wie i gdzie widziała tych uciekinierów, których szukali. Wypytali ją o szczegóły, a jak przestała być potrzebna to się jej pozbyli.
Fakt, że wyszli na przygłupich Amerykańców, którzy udając się na wycieczkę nie wiedzą dokąd jadą i po co. Ale pytanie "Co tu się właściwie stało?" było potrzebne dla sklecenia filmu w kupę. Ktoś kto nie zna historii nie wiedziałby o co kaman (choć pewnie mało takich co nie słyszeli o Czarnobylu).
Nie wiem czy ktoś zwrócił na to uwagę, ale jak szukali przewodnika w piwnicy (Paul, Michael i Amanda) to kolesie trzymali w rękach jakieś pręty i chowali się po bokach, a laska nie miała żadnej broni i ostro szła środkiem na pierwszy ogień. Dzielna amerykańska superłomen.
Poza tym zwiedzili w dzień całe miasto i zatrzymywali się w drodze do niego i nie spotkali żadnych psów. Nikt ich nie gonił. Co ciekawe cała natura była przeciwko nim dopiero jak van się zepsuł.
Przewodnik powiedział, że przyroda odżyła po odejściu ludzi. Coś tam rośnie, ale wszystko, łącznie z ziemią jest nadal napromieniowane, a skoro tak, to i zwierząt nie ma i ptactwa też nie, co zresztą komentowali jak zbliżali się do miasta (może się tam jakiś zwierz zapędzi, ale chyba raczej nie w takich ilościach jak na filmie). W filmie psiaki wyglądały na pojedzone i sierść błyszczącą miały jak z reklamy Pedigree ;p Gruzem się raczej nie najadły, chyba, że to psy Cyganów.
Poszli szukać kabli, ale musieli wleźć do autobusu, żeby sprawdzić co też ciekawego siedzi w środku (a nóż widelec jakiś niedźwiedź).
Zgadzam się i dodam jeszcze motyw z zapadnięciem zmroku. Dotarli na złomowisko załóżmy... w godzinę (a wyszli jak słońce się pojawiło). Gdy wracali ze złomowiska, to już było ciemno. Hmmm....
- Jeśli widzisz psy i jesteś amerykaninem - koniecznie uciekaj. Jeśli widzisz zmutowane dziecko zombie - podążaj w jego kierunlu.
- Promieniowanie atakuje skórę amerykanów, ukraińców nie.
- Trzech miejsowych osiłków z Kijowa czuje respekt wobec dwójki amerykańskich Kenów.
- Promieniowanie wyczuwają ptaki. Ssaki nie.
- Kijów dla amerykanów to miasteczko.
To co przytoczyłeś jest najmniejszym debilizmem jaki jest w tym filmie.
Siedzą wszyscy "drewniano" przerażeni w tym samochodzie po ataku zdziczałych psów i nagle dochodzi do ich uszu jakiś dźwięk ? Uri bierze giwerę ze schowka i biegnie po ciemaku w krzaki sprawdzić co to ? Okazało się że były to ludzkie mutanty które uciekły z jakiegoś tam laboratorium ?
Kiedy jesteś w potrzasku a twoi kompani potrzebują pomocy biegnij czym prędzej w chaszcze by jakieś zdziczałe zwierzę lub ludzki mutant najadł się tobą a być może uratujesz przez to swoich kompanów :)
ale od kiedy trzeba miec zasieg zeby sie dodzwonic na policje na przyklad? nikt z nich nawet nie sprobowal
Pomijając już kwestie nadajników, to w Prypeci masz promieniowanie, które zagłusza sygnały radiowe.
Pomijając głupawki, a skupiając się na scenografii, to film fajny.
W samej Prypeci promieniowanie jest tylko miejscami nieznacznie większe niż w centrum Warszawy a w Warszawie telefony chyba jeszcze działają.
W dodatku ta dziewczyna na końcu sama się prosiła o takie zakończenie żywota, kiedy powiedziała OBCYM FACETOM W OBCYM MIEJSCU, że nikt nie wie o jej miejscu pobytu. Trzeba było skłamać. No ale to tylko jeden z wieeeelu błędów.