Niestety,film nie zachwyca,posiada liczne wady ,oraz braki.A szkoda,gdyż miasto Prypeć,jak i
cała zresztą strefa Zony to wręcz wyśmienity materiał na świetny,klimatyczny horror.Można by
powiedzieć ,że gotowa historia przesiąknięta grozą,podana została przez historię na tacy,a
jednak mimo tego,twórcy tego filmu i tak nie wykorzystali szerokiego pola możliwości
związanych z katastrofą Czarnobyla.
W filmie razi głupota bohaterów.Aż momentami trzymałem kciuki,aby w końcu zostali zeżarci
przez te zmutowane istoty.
Natomiast co do zmutowanych ludzi... po prostu żenująco niski poziom efektów.Również
sposoby ich ukazania w filmie pozostawiają mnóstwo do życzenia.
Zakończenie filmu...durnota straszna.Nie będę pisał,gdyż nie chcę zdradzać zakończenia,ale
każdy kto obejrzał ,chyba przyzna mi rację.
Aktorstwo....Uri jeszcze daje radę,co do reszty....słabiutko.
Jedynie właśnie sama strefa Zony jakoś ratuje ten film.Opuszczone miasto,ciemne
zakamarki,czy pusty,postapokaliptyczny krajobraz robią swoje.I właśnie sama opustoszała
Zona jest zdecydowanie najlepszym aktorem tego filmu.Jednak to zbyt mało,aby uratować
całość.Tj. wspomniałem na początku.Twórcy dostali gotowy wręcz scenariusz na
świetny,klimatyczny horror,tymczasem skutecznie udało im się zepsuć ten dar pochodzący z
samej historii Czarnobyla.Ode mnie film dostaje 4/10.