W filmie pojawiło się kilka momentów, w których można było się wzdrygnąć, mimo to w ogólnym odczuciu "Czarnobyl. Reaktor strachu" z pewnością nie był dla mnie straszny. Motyw opuszczonego miasta sam w sobie ma jakiś potencjał, ale nie został on tutaj do końca wykorzystany. Od horrorów oprócz nutki grozy oczekuję także napięcia - napiszę w prost - tutaj go najzwyczajniej nie było. Jedyny plus, który mogłabym wymienić po zakończonym seansie to sceneria, w której film się rozgrywa. Jeśli kogoś naszłaby ochota zobaczyć - OK., ale tylko w Internecie, na wyjście do kina szkoda kasy ;)
Racja, pomysł dobry, gorzej z rozwinięciem wątku ;) Sceneria dobrze zrobiona, Prypeć sama w sobie naprawa grozą. Ale momenty są!
Nareszcie ktoś, kto potrafi wystukać coś na klawiaturze, co wcześniej rodziło się w mojej opinii. Niewykorzystany potencjał, definitywnie. Pomysł genialny w swojej prostocie - dlaczego żadne głąby wcześniej nie wpadły na zrobienie filmu opierającego się na wycieczce do Czarnobylu? Mieli tam masę motywów, hej, to opuszczony rewir, wielki znak zapytania, mogli tam rzucić na szale w zasadzie wszystko, szkoda jednak, że z wykonaniem średnio, bowiem zostaje niedosyt, ale i nie nazwę tego materiału kiepskim. I szkoda, że tak mocarnie (tak, kur**, tu ironizuje) wykorzystali efekty dźwiękowe...