Od razu zacznę od tego ,że film nie jest gniotem i ma właściwie jedną wadę.
Niestety ten drobny zgrzyt niszczy dobrą zabawę i w rezultacie ...
Początkowe sceny gdy poznajemy bohaterów są doskonale poprowadzone.
Dostajemy całkiem zżytą grupę przyjaciół dobrze wytłumaczone relacje miedzy nimi.
Widz ma prawo się utożsamić bo reżyser zadbał o to by w pierwszych sekwencjach postawić bohaterów w dobrym świetle jako wesołych, przyjaznych , a nawet z planami na życie.
Całkiem udany zabieg pomyślałem w kinie szykując się na to ,że w późniejszym etapie gdy będą się rozgrywać się tragiczne sceny to współczucie dla bohaterów będzie stanowiło duży plus. Wszak lubimy dopingować.
Całkiem rozsądnie jesteśmy wprowadzani w cały plan wyjazdu do Czarnobyla.
Poznajemy kolejnych towarzyszy podróży i rosyjskiego przewodnika "wycieczek ekstremalnych" z poczuciem humoru.
Później jest jeszcze lepiej bo scenograficznie Pripyat jest oddana w sposób prawdopodobny i sugestywny. Obrazy z pełnym szacunkiem ukazują to miejsce jako opuszczone, smutne, nieco dziwne i dzikie.
Taki stan rzeczy utrzymuje się przez dłuższy czas i nawet pierwsze zagrożenia oraz towarzyszące im traumatyczne doznania są bardzo dobre.
Film trzyma napięcie i rozwija się w mały rollercoaster. Wybornie wkręca widza w wir wydarzeń.
Podobał mi się również pomysł scenograficzny bo miałem wrażenie jak by Czarnobyl pochłaniał biednych turystów prowadząc ich w coraz mroczniejsze zakamarki.
A teraz objaśniam gdzie leży problem skoro początek jest tak świetny.
Miałem wrażenie ,że w pewnym momencie zabrakło budżetu na wielki finał i dostajemy biegających od A do B bohaterów i zbierających baty od (.?.?.) , których wygląd nie straszy kompletnie.
Pomysłowości w tej gonitwie zero i ostatnie trzydzieści minut jest zwyczajnie bez pomysłu. Uciekają zmniejszając swoją liczebność co jakiś czas.
A zwieńczenie i puenta? Zabrakło by mi słów krytyki na twórców, bo materiał na film mieli świetny ,a zepsuli to okropnie.
Pod koniec wiarygodność wyparowuje i czułem jak by pan Bradley Parker pokazał mi środkowy palec i wyprosił z kina.
Jeśli chcecie poczuć tragizm katastrofy w Czarnobylu obejrzyjcie lepiej dokument jakiś.
Niestety nie można też traktować Reaktora Strachu jako wycieczki po tym budzącym respekt i trwogę miejscu gdyż film nie był kręcony w Rosji.
Absolutnie można ten film obejrzeć bo jest fajnie zagrany i ciekawie się rozwija utrzymując napięcie na przyzwoitym poziomie ,ale końcówkę tego obrazu trzeba przeboleć.
Do kina odradzam bo szkoda kasy , ale w domu oglądajcie śmiało.
Co do muzyki trudno mi się wypowiedzieć. Nie zapamiętałem niczego szczególnego , choć atmosfery nie psuła. Szkoda że sfera dźwiękowa była wykorzystywana do straszenia tak oszczędnie.
Podsumowując jednym słowem.
ŚREDNIAK (jakich wiele)
Chciałem nanieść kilka poprawek , ale się już nie udało. Zostaje tak jak jest. Prosze o wyrozumiałość (stylistyka taka sobie). :)
"Niestety nie można też traktować Reaktora Strachu jako wycieczki po tym budzącym respekt i trwogę miejscu gdyż film nie był kręcony w Rosji."
Prypeć leży na ukrainie.
ale i tam również nie był kręcony. :P
ps. TCWolf82 - dzięki za opinię filmu (bardzo trafna)
miałem identyczne wrażenia i przemyślenia, ale ochotę na napisanie raptem kilku zdań. ^^ Ogółem - szkoda, bo mogło być lepiej.
Zdecydowanie!!! Tym bardziej ,że rzadko zdarza się dobry pomysł na horror z ociekającym klimatem miejscem i przerażającą (ciekawą) historią.
ale i tak wyszedłem z kina z lepszym wrażeniem niż się zapowiadało pod koniec filmu - Manson na napisach końcowych to był dobry wybór
Ja niestety bardzo szybko uciekałem z filmu po tej żałosnej końcówce więc Manson nie robił mi już takiej radości.
Proponuję rewelacyjną ścieżkę dźwiękową Marlina Mansona do Resident Evil.
http://www.youtube.com/watch?v=VNqL0NZbkTg&feature=relmfu
Zgadzam się. Manson na napisach to był dobry wybór. A wszyscy to tak krytykują. Że utwór popsuł nastrój. :D
zgadzam się z opinią i dodam jeszcze od siebie, że wkurzało mnie jak były momenty gdy bohaterowie powinni spieprza schcikiem, ze mną w roli główniej film skończyłby się po 10 minutach, bo pchałabym tego vana żeby się wynieśc. I po jaką cholerę Jurij leciał z tym pistoletem w las, jak wiedział, że to nie ludzie tylko ,,coś" innego.
Do końca miałam nadzieję, że to film typu ,,Katakumby" i wyjdzie na to, że jednak Jurij zrobił sobie ekstremalne zwiedzanie, no szkoda...
Szkoda szkoda. <<SPOJLERÓW SPORO>>
Zgadzam się. Z tym pchaniem Vana to może przesada , ale piesza wycieczka jak najbardziej na miejscu.
Nawet się nie będę czepiał zachowań nastolatków bo w sytuacjach wysoko stresujących różne głupoty i błędy sie popełnia. Natomiast ta ucieczka i finał to reżyserskie nieporozumienie. Wczoraj bardzo podobna sytuacja nastąpiła w obejrzanym przeze mnie filmie pt. Najczarniejsza Godzina. Tez fajnie się zapowiadał i w miarę nieźle budował klimat , a jak przyszło do finalnej potyczki to film okazał się tani jak cebula w Biedronce.
Mam takie same odczucia co do filmu. Zapowiadał się świetnie (nawet po samym tytule). Spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego, myślałam że gdy wyjdę z kina ten film ciągle będzie we mnie wzbudzał trwogę, czy nawet jakiś temat do przemyśleń. Tymczasem myślałam tylko o tym jak można z takiego pomysł\u zrobić taką lipę. Oczywiście "strach" w filmie polegał tylko na "podskoczeniu" w fotelu gdy coś nagle wyskoczyło z ciemności. Można to porównać do chwili gdy ktoś z zaskoczenia rozbije gumowy balon przy twoim uchu. Czyli ogółem film do bani i żałuje kasy wydanej na bilet, bo może "Szepty" byłyby lepszą "inwestycją" ?
Witam, ciężko było opisać ów fabułę bez minimalnego spoilera, choć myślę, że nie jest on bardzo istotny dla całości. Każdy wie czego można spodziewać się po tego typu filmach. Pozdrawiam :)
bez zastanowienia idź na Prometeusza, a to zostaw sobie na seans domowy. mi całkiem ten horror przypadł do gustu ze względu na to, że ktoś wreszcie ruszył to sacrum jakim była katastrofa w czarnobylu :P bo klimat tego miejsca oddany jest b. dobrze. nigdy nie byłam w Prypeciu ale patrząc na zdjęcia stamtąd odwzorowanie całkiem podobne. film raczej dla fanów gatunku, którzy lubią zmutowanych ludzi ;)
Spoilerowanie to ujawnianie istotnych szczegółów np. dla filmu. Konkretnie: Spoiler - jest niepożądaną informacją o szczegółach zakończenia utworu literackiego, teatralnego, telewizyjnego lub filmowego. Co do wyboru filmu, nie oglądałem jeszcze "Prometeusza", ale obejrzałem "Czarnobyl..." i uważam, że film Ridleya Scotta jest ciekawszą propozycją, na którą także niebawem się wybieram. Także wybierz "Prometeusza", pozdrawiam :)
nie wiem o co chodzi, oglądam masę horrorów i po większości zawsze zadaję sobie pytanie "jak można było zjebać tak fajny pomysł?" z Czarnobyla wyszedł kolejny film, który miał potencjał, którego jak zwykle twórcy postanowili nie wykorzystać! Jak dla mnie najlepiej dla tej tematyki sprawdziłaby się pomysł z ludźmi,którzy żyją w Prypeciu po wybuchu, są w jakiś sposób zdeformowani, przejawiają dziwaczne zachowania, nie do końca krzywdzą, a raczej przyglądają się wycieczkowiczom, podążają za nimi, próbują się do nich zbliżyć, może czasem atakują. Twórcy postanowili zrobić z "mieszkańców" pseudo zombie - ok ale mogli ich chociaż trochę bardziej pokazać, co myślę, że podziałałoby na psychikę kiedy uświadomilibyśmy sobie, że wybuch w Czarnobylu faktycznie miał miejsce i być może żyją tam tacy ludzie. Dlatego zgadzam się z opinią założyciela wątku, ze film z minuty na minutę ( a szczególnie pod koniec) daje wszelki podstawy, że producenci szczędzili kasy choćby na charakteryzację, gdyby nie to przynajmniej mielibyśmy szansę zobaczyć troszkę inny "look" zombiaków!
cóż za zawód! oglądałam ten film w nocy. na cmentarzu. niestety, większe wrażenie zrobiła na mnie nieodbiegająca od standardowych wizyta w toalecie.
pojedyncza, dosadna, bazujaca na paralizujacej w tym wypadku porazce wypowiedz, nie definiuje czlowieka i jego poziomu elokwencji, wiec tego rodzaju sarkastyczne oceny proponowalabym kierowac do widza mniej wybrednego, tym bardziej, ze film zasluzyl na gorsze kolokwializmy.
Ale przyznasz ,że porównywanie filmów do wizyt w sławojce nie należy do tych z wyższej półki.
Film słaby nie przeczę i niczego innego nie napisałem. Jak się używa tak niskich lotów sformułowań to trzeba się liczyć z adekwatnym komentarzem.
Przepraszam jeśli uraziłem.
Zarówno jak i sam film.
Nie zaprzeczyłam ocenie, a wyraziłam swoją w tym wypadku niewybredną- owszem.
Idąc tym torem, skoro moja wypowiedź była tak niskolotna, czy nie lepszym komentarzem, byłby brak komentarza? Bazując oczywiście na fakcie mojej potencjalnie wybrakowanej elokwencji. Jeśli mój poziom iq jest wystarczający, istnieje spore prawdopodobieństwo świadomości tego, co napisałam popartej konkretną intencją, jeśli natomiast charakteryzuję się wybrakowaniem jakiegokolwiek rodzaju, sam komentarz nie zmieniłby niczego, bo poziom inteligencji ograniczyłby sprawiedliwy osąd, Stąd- what's the point? Dla satysfakcji? Nie wszystko można ocenić na pierwszy rzut oka.
Niemniej jednak-dziękuję za przeprosiny.