Film jest bardzo dobry i jestem naprawdę zaskoczony, że jest tak mało znany. Bardzo popularny reżyser, jak i aktor już powinno zapewnić większą sławę niż ma ten film. A nie tylko nazwiskami żyje ten film! Klimat jest GENIALNY... Te zdjęcia, te audio... plus to, że( przynajmniej w wersji jakiej oglądałem pewno też jest jakaś deluxe odrestaurowana) widać, że to taśma filmowa i występują takie małe niedoskonałości na obrazie( wiem, że to pewno dziwne, ale nie cierpię dzisiejszej jakości filmów, wolę te z lat 80-tych i 90-tych)
Różnorodność jest ogromna, zaczyna się w wielkim amerykańskim mieście, jest trochę na świeżym powietrzu, jest też klimatyczny bar. Japonia to w ogóle cudo, te wszystkie neony i światła a jednak pozbawione większych dziwactw, tak jak widać to w nowszych filmach gdzie akcja dzieje się w Japonii. Czułem się jakbym się odmłodził o 12 lat i pierwszy raz grał w Deus Exa, gdzie tamtejszy bodajze Hong-Kong robił na mnie gigantyczne wrażenie.
Miasto japońskie zresztą ukazane w różnych odcieniach( i to dosłownie, gra kolorami jest tu świetna), ale i jest miejsce tutaj na "świeże powietrze"
Fabuła po cześci przewidywalna, z Douglasa chyba zbytniego kozaka zrobili, ale ogląda się to wszystko świetnie. Rola Sato za to bardzo dobra, w jednej chwili całkowity spokój, żeby potem wybuchnąć szalonym śmiechem, a najlepsze, że to wszystko ze sobą doskonale współgra. Nie słuchać się tych co zniechęcają do obejrzenia filmu - nawet jak się nie spodoba to wątpię, żeby ktoś się na tym filmie wynudził.
Jest znany, ale raczej wśród pokolenia urodzonego przed 90 rokiem, bo to był jeden z hitów VHS. Pamiętam, że musiałem się w wypożyczalni zapisać w kolejce i czekałem na niego przeszło tydzień.:>
No jestem z lat 80-tych i pamiętam dobrze wypożyczalnie vhs, tym bardziej, że jestem z małego miasteczka, gdzie vhsy królowały o kilka lat dłużej niż w większych miastach. Lubowałem się zwłaszcza w science-fiction z dolnej półki i równie słabych filmach "kopanych", które jednak wtedy wydawały się czymś niesamowitym. Za to moi rodzice (rocznik 62) rzeczywiście kojarzyli film.
Mnie trochę nudził, ale patrzyło mi się na ten film wybornie (jak to u Ridley'a). Fajnie, że zwróciłeś uwagę na mnogość lokalizacji zdjęć i dobór kolorystyki. Nie wychwyciłem tego (w sensie świadomie tego nie nazwałem).
Też oglądałem wersję która pachniała VHSem. A to dla "starych" ludzi bardzo przyjemny zapach :-).
No tak, postać Douglasa momentami przesadzona, ale taki już urok "akcyjniaków" z tamtych lat. :) Za to bardzo mi się podobało to, że (SPOILER) nie zrobili z niego kryształowo czystego rycerza, tylko jednak umoczyli w łapówki (I PO SPOILERZE).
Dziś widziałem po raz pierwszy i przyznaję - świetny klimat, dałem się wciągnąć od pierwszych minut.