The Witch i rok 1630 w Angli. Oba te słowa zachęcają każdego widza do pełnego skupienia się na tym tytule i nie bez powodu, gdyż dziś takich filmów brakuje.
Mimo dobrze określonego czasu to The Witch zawodzi na wielu polach...
Robert Eggers oddaje nam w połowie dobrze wyreżyserowane dzieło, prócz samego zawiedzenia są pola w, których owy reżyser dobrze się spisał.
Klimat w The Witch powala, a odpowiednia muzyka nastraja widza, nie wspominając o fantastycznych zdjęciach czy też same ruchy kamery. Wciągamy się odpowiednio w tutejsze czasy i niebezpieczeństwa czyhające w lesie.
Mamy także do czynienia z tamtejszą "kulturą".
Wiara w Boga jest bardzo silna, każdy z członków rodziny chce dostać się do nieba, a piekło czy służenie demonom, lub siłą nieczystym jest tu tępione co idealnie wpasowuje się w ten rok i tamtejsze wierzenia.
Dla zwykłego prostego człowieka lubującego się w skakaniu przy scenach i szybkiej akcji będzie tu zawiedziony, ale to oczywiście niemniej duża zaleta The Witch i należy dać mu szansę na dooglądąnie do końca. Film nie nudzi, jedynie trzyma pod ciągłym napięciem i to było czuć szczególnie na sercu.
Laury zaczynają spadać przy dłuższym posiedzeniu. Samo toczenie akcji czasami bywa przewidywalne, praktycznie cały czas śledzimy losy rodziny i ich problemy od materialnych po duchowych, co jest swoistym plusem, to jednak brak rozwinięcia dla sił nieczystych. Mamy tu jedynie obawy, z czasem niszczące samą rodzinę i kilka dość niedociąganych scen.
Jako, że powinniśmy mieć do czynienia z horrorem na tym polu ogromnie się zawiedziecie. Nie mam pojęcia czy reżyserowie już dawno polegli na odróżnianiu filmów thriller/horror, ale moim zdaniem "horror" jest wciskany na siłę by zyskać jedynie rozgłos wśród potencjalnych oglądających. Jak wiadomo Anglia 1630 to musi być horror.
Nie interesują mnie tanie Jump Scenki wciskane przy każdym teoretycznie strasznym filmie jak Sinister, ale BRAK tu jakichkolwiek elementów budzących lęk czy też przerażenie u widza. Mamy klimat, muzykę i trzymanie w napięciu, ale to tylko tyle, a to w końcu podstawowe elementy wyśmienitego thrillera.
Za wciskanie na siłę widzom i mnie mżonek otrzymuje on znacznie niższą ocenę, bo poczułem się oszukany przez jego "horror" i nie dam wielkiego kredytu zaufania filmom, którym przypisuje się inny gatunek niż są naprawdę.
Do tego dochodzą czasami wciskane na siłę dialogi, nie wprowadzające nic do filmu, a jedynie służą jako przedłużenie sceny, przez co może się wydawać, iż twórcy nie mieli niekiedy pomysłu i zastąpili to prostymi tekstami bez duszy i dlatego sami aktorzy nie grali przy nich tak jak trzeba.
Sam Wiliam nie był dobrym wyborem na to stanowisko. Nie widać w nim przekonania, iż kocha rodzinę, dzieci i bardzo mu na nich zależy. Często olewa sprawę i jest "wyluzowany" przez co psuje uczucia jego żony Katherine. Na tym obszarze zawiódł i nieszczególnie zwracałem uwagę na relacje między samą rodziną.
Czy warto obejrzeć? To zależy od oczekiwań i samego upodobania. Obejrzałem i po części się zawiodłem, lecz też miałem okazję doznać niezwykłego klimatu z dozą wpasowującej się muzyki i napięcia. Te 3 elementy są tu bardzo charakterystyczne, przez co doznałem ogólnego zmieszania minusami i plusami. Niestety nie udzielę jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Mogę jedynie rzec byście sami się przekonali!