Ten film NIE MOŻE nie zaskoczyć. Między bajki trzeba włożyć jego pozorną horrorowatość. Jest to ni mniej ni więcej, tylko mistrzowski fabularyzowany dokument poświęcony przesądom i fantazjom dotyczącym czarnej magii. Ze scjentystycznego, wręcz pozytywistycznego, punktu widzenia autorzy analizują i demaskują rzekomą magię i brutalną reakcję społeczeństwa, objawiającą się w procesach o czary. Nie trzeba się przy tym dziwić zjadliwej antyklerykalności filmu. Robił go przecież Szwed, a więc luteranin, a do tego, jak się zorientowałem, zapalony freudysta.
Pomimo naukowego podejścia, twórcy nie wystrzegli się pewnych nieścisłości, które w jakimś sensie stanowią największy smaczek filmu. Czasy "polowań na czarownice", jak i narzędzia tortur zostały tu przedstawione jako charakterystyczne dla "ciemnego średniowiecza". Tymczasem ta ponura karta w historii Europy miała miejsce przede wszystkim w XVI i XVII wieku! Freudowskie tłumaczenie jakoby za czarownice brano średniowieczne histeryczki jest z jednej strony do przyjęcia, ale z drugiej, zatrąca o zbyt daleko posuniętą fantazję...
Obok tego najbardziej zaciekawić może w "Haxan" fascynacja, z jaką realizatorzy wgryźli się w świat mrocznych kultów i odtwarzali makabryczne fantasmagorie przeszłych pokoleń. Zanurzyli się w świat groteskowej perwersji, nie stroniąc nawet od (oczywiście kulturalnej!) golizny.
Wreszcie wielkim plusem jest techniczna strona filmu: charakteryzacja, kostiumy i scenografia, a nawet efekty specjalne, jakich trudno się spodziewać po obrazie z 1922 roku.
Film moim zdaniem świetnie nadaje się na temat pracy magisterskiej z socjologii i/lub antropologii. Gorąco polecam i zapewniam niejedno zdziwienie.
powszechnie klasyfikuje się go jako horror, wiec i napisałem ze horror :)
PS: z wykształcenia antropolog kultury :)
Nie no, jasne. Podjąłem tę sprawę, niejako w celach informacyjnych, by ostrzec potencjalnych odbiorców. Jestem raczej przeciwnikiem klasyfikacji gatunkowych. Z wyjątkiem chyba "kina gatunków", czyli o ile wiem hollywoodzkich "czystych" produkcji "złotej ery".
PS Bardzo mi miło. Ja kierunek miejscami pokrewny, choć jeszcze nieukończony (wiedzaoteatrze :)