Nawet nie wiedziałem o czym jest ten film i to spowodowało najlepszy element zaskoczenia. Fabuła, zdjęcia i rewelacyjny Casey Affleck rekompensują mi gorycz, kiedy musiałem patrzeć na główną postać kobiecą, czyli Miriam. Jej mina zatytułowana "I tak będzie po mojemu" i towarzyszące temu uczucie, że mamy do czynienia z niezwykle utalentowaną wredotą sprawiała, że podświadomie współczułem głównemu bohaterowi. Poza tym ten moment niewyobrażalnego braku myślenia, gdy na końcu pół miasta ustawiło samochody na nabrzeżu i... zgasili światła. A na pomysł ich zapalenia wpadli kiedy? Tak, gdy pierwsza zrobiła to Miriam! Zapewne "prowadzona niewytłumaczalną siłą uczucia". Na szczęście wielu takich momentów w filmie nie ma :)