Pierwsze 15 minut filmu to budowa relacji głównego bohatera z jego lubą, zrobiony tak bez polotu, z cukrem, lukrem i disneyowską naiwnością, że wiedziałem już wtedy, iż dobrze nie będzie. A potem jest jeszcze gorzej. Postaci cienkie jak sik pająka, sceny z miasta i centrum dowodzenia - kpina, rozwałka na morzu w ogóle nie angażująca. Omijać z daleka, złodziejom nawet nie opłacało się kraść, w tym wyżej podpisanemu. 3/10, bo z bólem, ale jednak dało się przez to przebrnąć.