mianowicie dlaczego w większości filmach o Zombie nikt ich tak nie nazywa i nie wiem czym są jakby w rzeczywistości filmowej nikt nigdy nie słyszał takiego określenia...jeśli ktoś potrafi na to odpowiedzieć to byłbym wdzięczny . A a film oceniam na 9
Scena, gdzie puszczają dobry rockowy kawałek daje klimat Zombieland. Film niezły.
A gdzie masz powiedziane, że to byli zombie. To są twoje domysły ponieważ porównujesz te potworki z masą innych filmów gdzie były stworki nazywana zombiakami, ale bohaterowie tego filmu mogli tamtych filmów nie oglądać i dlatego nie skojarzyły im się z zombiakami. Reżyser nie chce abyśmy myśleli, że to kolejny film o zombiakach mimo iż potworki widziane w filmie mogą je przypominać.
sorry , ale ogólnie jedynym stworem który jest martwy , je mięso, gryzie ludzi ludzie przez to umierają i budzą się jako ten sam potwór( początek filmu) to samo się nasuwa to stwierdzenie
Perfect odpowiedz :)
No i postawiłeś bardzo ciekawe pytanie :)
Trudno na nie odpowiedzieć. Jak to w ogóle możliwe,że twórcy jakiegokolwiek filmu o zombi nie wzięli pod uwagę arcyważnego faktu,że wyżej wymienieni na stałe weszli już do masowej wyobrazni popkultury. Logiczne byłoby więc nazywanie przez bohaterów tego typu filmów rzeczy po imieniu. Uzasadniona byłaby także ich wiedza na temat możliwości rywala i sposobów przed nim obrony(np to,że aby zabić żywego trupa,należy wpakować mu kulę w łeb. W przypadku Extinction bohaterowie dowiedzieli się o tym dopiero pod koniec seansu)
Najbardziej prawdopodobne uzasadnienie takiego stanu rzeczy to-tak jak pisali koledzy i koleżanki przede mną-chęć nie narzucania widzowi nazewnictwa rzeczonych potworków. Ale co na tym twórcy zyskają ? Tego chyba też nie wie nikt...
No ja się zgadzam z tym, że mamy tu do czynienia z zombie i też jestem zwolennikiem nazywania rzeczy po imieniu... :P Ja rozumiem, że może faktycznie reżyser nie chciał żeby film od razu kojarzył się z kolejną produkcją o zombie no ale to tu widać na pierwszy rzut oka więc takie chowanie się jest trochę słabe. A co do samego filmu to całkiem udany i mimo małego budżetu ciekawie skonstruowany ;) Dałem 7 bo chociaż nie jestem zwolennikiem połączeń dramat-horror to tu zostało to całkiem zjadliwie połączone. No i akcja z tym rockowym kawałkiem przy obronie domu też mi się bardzo spodobała ;)
Myślę, że jest to po prostu jeden z wielu zabiegów filmowych, który odróżnia filmy od rzeczywistości, a mający na celu... no cóż: nie wprowadzania widza w błąd, stworzenie atmosfery niepewności, bezradności... bla bla bla... Gdyby mówili zombi, ktoś z widzów mógłby pomyśleć, że to żywe trupy ożywione magio voo doo. Z kolei określenie - zombiaki, brzmiałoby zbyt lekko i komediowo.
Jest dużo takich typowo filmowych zabiegów, mnie najbardziej zastanawia i irytuje zwyczaj witania się na filmach, swoimi imionami czy nawet tytułami, a nie normalnie: Dzień dobry, cześć, witajcie.... Jest to nagminne.
Np. w filmie o Bondzie mamy taki dialog w momencie gdy bond wchodzi do sali konferencyjnej MI6:
- Primeminister, M, Q.
- 007
A powinien brzemić:
- Witam państwa.
- Cześć.
Jest to bardzo praktyczne w filmie, gdyż pozwala widzowi przedstawić bohaterów.