Film niestety mnie rozczarował. Nie przepadam za angielskim humorem, ale patrząc na obsadę (Pegg, Williams, Monty Python), wiedziałem czego się można spodziewać. Nastawiłem się na dawkę humoru, którego nie do końca akceptuję, ale nie będę stronił od uśmiechu, kiedy rzucą dobrym żartem. Zamiast tego dostałem historię, którą gdzieś już widziałem (Bruce wszechmogący) tylko zamiast boga, mocą sprawczą są kosmici. Przez większość czasu patrzyłem na poczynania bohatera, który przypadkiem lub świadomie wypowiada życzenia, które się spełniają, a konsekwencje mają być śmieszne. Rzadko jednak kiedy są NAPRAWDĘ śmieszne. Jest kilka odniesień do poprzednich produkcji, w których występują aktorzy (np. Pegg-Wysyp Żywych Trupów) Jak dla mnie całość ratuje postać psa Dennisa i to w sumie tyle (jego kwestie szczerze mnie rozbawiły). Do gry aktorskiej Pegga nie mam większych zastrzeżeń. Beckinsale jest bo jest. Williams podkładając głos psu zrobił to dobrze. Ale reszta według mnie słabo. Pythonów za mało, a ich kwestie mogłyby być lepsze. Jest kilka momentów zabawnych, ale jako całość to jednak film wypada średnio.
Póki co ocena ode mnie 6/10, ale zastanawiam się czy nie zmienić na 5/10.