Kiedy wychodzi się z kina robi ogromne wrażenie, po głebszym zastanowieniu można jednak dojść do wniosku, że film jest mocno schematyczny. Na głowę głównych bohaterów spadają wszystkie nieszczęścia świata już w pierwszych kilkudziesięciu minutach filmu. To spory minus, bo oto mamy kolejnych tragicznyh bohaterów porzywdzonych przez życie... I ani film nie jest aż taki głęboki jak się wydawało, ani ta Halle Berry aż taka Oscarowa (dalej uważam, że statuetka należała się Nicole ale możnaby polemizować ;) Jednakże po jeszcze głębszym zastanawieniu nasuwa się jedyny słuszny wniosek. Może nie jest to film wybitny sam w sobie, ale fakt że został zrobiony w stanach, ociera się o hollywood i może wydawać się schematyczny, a zarazem robi wrażenie działa bez wątpienia na jego korzyść. I to czyni ten film porażającym jak na standarty kina za oceanem. Krótko mówiąc - nie da się go jednoznacznie ocenić. Z jednej strony świetny, z drugiej można było to zrobić lepiej.