PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4545}

Czekolada

Chocolat
7,5 218 078
ocen
7,5 10 1 218078
6,8 25
ocen krytyków
Czekolada
powrót do forum filmu Czekolada

Dla osób, które chciałyby wyrobić sobie zdanie, a nie chcą wertować kilometrowych postów,
które wokół niego narosły. Spróbuję tu we, w miarę możliwości, kulturalny sposób przedstawić
zebrane przeze mnie argumenty za i przeciw.


Dlaczego film można uznać za antyreligijny:
1. Niektórzy twierdzą, że w filmie pokazano katolików jako zamkniętych, nietolerancyjnych, często
nieco szalonych dewotów, co zostało skontrastowane z życzliwą, pogodną i pełną empatii, za to
stroniącą od kościoła Vianne.
2. Zauważyłem, że szarość i smutek „świata ludzi wierzących” podkreślają zdesaturowane kolory
i ograniczanie pokarmów, natomiast czekoladowy sklepik pełen jest barw, podobnie jak ubranie
Vianne.
3. Pobożny burmistrz miasteczka jest w filmie głównym czarnym charakterem, niektórzy twierdzą.
że jego religijne praktyki przedstawione są w nieco karykaturalny sposób.


Dlaczego filmu możemy nie uznawać za antyreligijny:
1. Niektórzy twierdzą, że jest portretem małomiasteczkowej społeczności, a nie wyznawców
katolicyzmu.
2. W zakończeniu filmu pojawia się, zgrabnie złożony fragment kazania wzywający do wzajemnej
tolerancji i szacunku.


Moim zdaniem, filmu na pewno nie można uznać za obraz neutralny światopoglądowo.
Wyjątkowo gruba, niemal komiksowa kreska, jaką nakreśleni są bohaterowie nie sprzyja
tworzeniu jakichkolwiek niuansów i dwuznaczności; istotnie brakuje chyba próby spojrzenia na
problem z „drugiej strony”. Nie należy jednak odrzucać pewnego ukłonu, który reżyser wykonał
wobec wierzących widzów, ponoć - w stosunku do książki - czarnym charakterem przestał być
ksiądz; a finałowa mowa, zdaniem niektórych, przywołuje zarówno ogólnoludzkie, jak i
chrześcijańskie wartości.

Czy to dobry film?

Paniom w tym filmie podoba się klimat miasteczka, czekoladziarni, sympatyczna postać głównej
bohaterki i ukazanie ciepłych międzyludzkich relacji. Ja jestem jednak zdania, że film tak
potwornie przewidywalny, wtórny i schematyczny nie może zostać nazwany udanym.

Pytanie o przesłanie filmu chciałbym pozostawić na koniec. Czy gdzieś podskórnie nie przemyca
on przypadkiem wezwania do hedonizmu, głosząc pochwałę zmysłowych przyjemności w
opozycji do „nudnych” wartości intelektualnych (burmistrz namiętnie studiuje książki) i
duchowych? I czy czerpanie tych przyjemności nie jest w nim – wbrew finałowej mowie –
stawiane ponad szacunkiem do ludzi, ponad ukłonem w stronę ich wrażliwości i wartości?

Dziwnie smutne myśli kryją się chyba pod tą dwugodzinną warstwą czekoladowego lukru.

ocenił(a) film na 8
karollos

Nie odebrałam tego filmu jako wezwania do hedonizmu.

Zauważ, że czekoladziarnia Vianne jest świetnym miejscem do zwykłych międzysąsiedzkich pogaduszek.
Również urodziny Armande są po prostu wspólnym biesiadowaniem jednoczącym ludzi przy stole.

Burmistrz był człowiekiem pobożnym, ale jednocześnie wykorzystywał władzę do manipulowania ludźmi i stworzenia zamkniętej enklawy wg. swojej wizji.

Gdzie tu zatem szacunek do ludzi, gdzie wrażliwość?

libra66

To po prostu konserwatysta ("konserwa"), który studiuje pisma o przeszłości i pisze o tradycyjnych wartościach, ale ogólnie to trochę świnia i dyktator, a Vianne przyniosła wielokulturowy szał i styl, bez "katolskiego" fałszu i zamordyzmu :).

ocenił(a) film na 1
libra66

O, ktoś się nawet wypowiedział na moim poście :):):). Czuję się dostrzeżony ;).

Z panią Librą zgadzam się, że pewna międzyludzka życzliwość jest też w tym filmie wartością, co mnie oczywiście cieszy.

[SPOILER]

Ciekawe w sumie jest poruszenie tutaj wątku burmistrza – czy ta postać jest tak naprawdę jednoznacznie negatywna? Postaram się wypunktować tutaj z pamięci jego zachowania, które mogłyby budzić nieprzychylne odczucia:
1. Upominanie ludzi, którzy niewłaściwie zachowują się w kościele.
2. Potępienie wielkopostnej imprezy tanecznej. (Nie on powoduje późniejszą katastrofę).
3. Wprowadzenie zmian w kazaniu na skutek których czekoladziarnia traci klientów.
4. Zniszczenie czekoladowych produktów.

Ad. 1+2+3 Z punktu widzenia religii katolickiej nie ma jakichkolwiek przeciwwskazań do jedzenia czekolady w wielkim poście; kto nie wierzy niech zapyta się pierwszego napotkanego księdza. Same wyjściowe założenia filmu są więc w jakiś sposób błędne, absurdalne i przerysowane. Przyjmijmy jednak, że burmistrz o tym nie wie; jego zdaniem słodka przyjemność jest grzechem, błędem, jest moralnie zła. Bohaterka sprzedając ją i namawiając do jej spożywania – w oczach burmistrza – szerzy więc moralny ferment. Czy możemy potępiać burmistrza za to, że – w dobie wolności słowa – mówi o tym głośno? Mogę się ewentualnie zgodzić, że używa czasami zbyt mocnych sformułowań.

Ad 4. Mogę się zgodzić, że przekracza tutaj dopuszczalne granice wolności osobistej i z moralnego punktu widzenia jest to zachowanie naganne.

Moim zdaniem, poza przypisaniem mu pewnych absurdalnych założeń światopoglądowych burmistrz jest niezwykle prawą osobą o głęboko zakorzenionym kręgosłupie moralnym. To, że od twórców filmu dostał kręgosłup o dość dziwnej budowie jest jedną z przyczyn parodystycznego i negatywnego wydźwięku tej postaci. Jeśli ktoś jest innego zdania – prosiłbym o wyobrażenie sobie analogicznej historii, w której bohaterka zamiast czekoladą handluje narkotykami.

Na koniec jeszcze mała uwaga: zauważcie proszę, jak bardzo różni się postawa burmistrza od postawy prezentowanej przez coraz bardziej otwartych przedstawicieli dzisiejszego Kościoła; Papieża Franciszka chrzczącego dzieci par bez ślubu kościelnego i myjącego nogi młodocianym przestępcom.

ocenił(a) film na 8
karollos

Akurat parząc na nasz rodzimy teatrzyk kościelny mam inne zdanie :)

A co do burmistrza w filmie...
Myślę, że jego kręgosłup moralny był tak głęboko zakorzeniony, iż nie zauważył on nawet, jak bardzo jest skostniały i sztywny.

Tak sztywny, że nie chciał zauważyć w Vianne matki samodzielnie wychowującej dziecko i próbującej sobie ułożyć życie w nowej społeczności.

Ale nie uważam, aby to była postać jednoznacznie negatywna.

Poza czarnym i białym jest jeszcze cała gama kolorów:)

ocenił(a) film na 1
libra66

Muszę przyznać, że Twoja wypowiedź natchnęła mnie do, wydaje mi się, bardzo interesujących przemyśleń. A gdyby tak ten film uznać za historię konfliktu moralności i empatii?

Moralność będziemy uznawali jako kierowanie się wyznawanym przez nas systemem wartości i podporządkowanie mu w sposób zero jedynkowy. (Symbolizowana przez postać burmistrza).

Empatię będziemy uznawali jako wsłuchiwanie się w potrzeby innych i próbę sprawienia im radości. (Symbolizowana przez postać właścicielki czekoladziarni).

Czy nie jest trochę tak, że większość dylematów etycznych w naszym codziennym życiu nie sprowadza się właśnie do konfliktu pomiędzy tymi dwiema postawami?


Dla przykładu:
1) Łyknęliśmy kieliszek czegoś mocniejszego, aż tu nagle rozpoczyna się oberwanie chmury. Kuzyn, który nie wziął parasola, prosi nas, żeby odwieźć go do domu samochodem.

Moralność: Nie rób tego, to złe; możesz komuś zrobić krzywdę.

Empatia: Odwieź go, bo biedak zmoknie i się przeziębi.


Lub:
2) Egzamin na uprawnienia architektoniczne, kolega chce od nas ściągnąć:

Moralność: To oszustwo.

Empatia: Pomóż mu.


Lub:
3) Ktoś zachowuje się niezgodnie z wyznawanym przez nas systemem wartości.

Moralność: Zgrom go publicznie, niech wszyscy wiedzą, że to, co robi, jest złe. Dzięki temu słuchacze sami unikną pułapki.

Empatia: Spróbuj go zrozumieć.


Myślę, że często w codziennych sytuacjach trudno nam jest jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytania. Ideałem jest tutaj poszukanie rozwiązania, które byłoby i moralne, i empatyczne. Na przykład, w sytuacji 1 odprowadzimy kuzyna do domu, a w sytuacji 3 spróbujemy z kimś porozmawiać w cztery oczy. To, czy kierujemy się moralnością, czy empatią, w dużej mierze określa nasz charakter. :):):) Co o tym sądzisz?

ocenił(a) film na 8
karollos

Wiesz, ja myślę, ze moralność i empatia zazwyczaj idą w parze.

Działania moralne motywowane przez samą świadomość treści zasad moralnych i nic poza tym .., czy ja wiem?

W przykładzie 3 nie uważam, żeby potępianie kogoś ponieważ wyznaje inny niż nasz system wartości, było moralne. (zakładając, że te ktoś nie krzywdzi innych i nie postępuje wbrew prawu).

ocenił(a) film na 1
libra66

To ciekawe :) Czy wystarczy sama świadomość zasad moralnych i ich ścisłe przestrzeganie, żeby zachowywać się właściwie jako człowiek? Jak uważasz?

Przykład 3 miał się odnosić do filmu, dlatego się tu dostał :D. Ale masz rację, że jest nietrafiony.

ocenił(a) film na 8
karollos

Nie wiem skąd wziąłeś te przykłady,które mogą mieć mnóstwo innych rozwiązań nie mających nic wspólnego z moralnością i empatią...ale z życzliwością,zdrowym rozsądkiem i człowieczeństwem.Film miał prawo Ci się nie podobać,bo każdy ma prawo ocenić (chociaż uważam 1 za grubą przesadę).Sam film miał być dość lekki...strasznie go styranizowałeś ;-/ Zmiana -księdza- to po prostu zmiana człowieka,który odkrywa miłe,drobne "osłodzenie" życia a czekolada jest namiastką,pewnym symbolem że człowiek może szukać pocieszenia i zrozumienia w drugim człowieku...
Stwierdzam że Twoja szaleńcze i samozwańcze szukanie wideł,krzyża jest...nieco chore,z jakiegoś powodu bardzo Ci ten film "zalazł za skóre"...gdybyś opisywał film trwogi który rzeczywiście jest potencjalną prowokacją w mniemaniu niektórych to i owszem...dyskusja mogłaby się potoczyć ciekawie...ale w tym przypadku to jest przesadne.I oczywiście musiałeś wspomnieć że głupiutkim paniom spodoba się czekolada... :-/ bo panowie to zapewne wszyscy zwrócili uwagę na wojnę religijną w "Czekoladzie".

ocenił(a) film na 1
Tamilina

Ups, ups, ups, przepraszam najmocniej, trochę źle mnie zrozumiałaś, ale z mojej winy :). Po pierwsze, wcale nie uważam, że panie są głupiutkie, po drugie że ktoś, komu podoba się czekolada ma w jakimkolwiek stopniu zły gust jeśli chodzi o filmy. Technicznie i aktorsko w sumie nie mam do „Czekolady” większych zarzutów, poza właśnie odrobinkę zbyt przewidywalnym rozwojem wypadków. Nie uważam też, że analiza filmu na poziomie, bo ja wiem, ideologii ma większą wartość niż analiza innych jego składników.

Napisałem o tych paniach, bo post, który stworzyłem w dużej mierze streszczał wątek znajdujący się bodajże dwa wpisy niżej (ten o, za przeproszeniem, lewackiej propagandzie czy czymś w tym guście). Jeśli się nie mylę znalazłem tam opinie, które pozwoliłem sobie zacytować, a że pisane były w większości w formie żeńskiej (w języku polskim nic się nie ukryje, w odróżnieniu np. od angielskiego) pozwoliłem sobie na taką generalizację. Ale wierz mi, to co pisały panie miało dużo większy potencjał czytelniczy, niż to co pisali panowie. A panowie zajmowali się przede wszystkim obrzucaniem się wzajemnie wyzwiskami tudzież innego rodzaju błotem w imię wyższych ideałów :).

Jest w tym, co napisałem odnośnie filmu, postaci burmistrza (i w ocenie w sumie też) mała prowokacja :). Ale cieszę się, bo udało mi się tchnąć w ten – interesujący przecież – wątek trochę nowego ducha. I – uwaga, będzie narcyzm – chyba udało mi się stworzyć bardziej merytoryczną dyskusję niż ta z postu, który omawiałem :D.

Przykłady konfliktów etycznych wymyśliłem sam (na poczekaniu, więc są pewnie niedoskonałe).
Zastanawiałem się po prostu, jak na różne sytuacje z życia codziennego patrzyłaby Vianne, a jak burmistrz. Jeśli masz chęć, możesz spróbować zaproponować własne, zobaczymy czy i je da się przepuścić przez te dwa punkty widzenia.

PS. Jeśli nie widziałaś polecam film „Warszawa” - skojarzył mi się trochę ostatnio z „Czekoladą” sympatycznym, ciepłym nastrojem. :)

ocenił(a) film na 8
karollos

Zastanawiam się jak tak niepozorny film (przecież w każdym filmie znajduje się negatywna postać) mógł wzbudzić tak negatywne odczucia...to już nie chodzi o samą wizję filmu - jako uroczego,kobiecego itp.Sam burmistrz jest zgorzkniałym człowiekiem,pełnym "zasad" - stawiającym siebie za wzór ,jednakże samolubnym bez uczuć po czym pożarłszy tytułową czekoladę odkrywa świat pewnej pokusy,odkrycia "ludzkiego" świata - czekolada jest tu pewnym symbolem...równie dobrze mogłaby to być kobieta,namiętność,zainteresowania które mają szansę się rozwinąć czy też jakiś mały - wielki sukces...pamiętajmy że film jest nieco przerysowany i taki ma być...tak przy okazji dodam od siebie że w innym temacie zauważyłam pana który jest wręcz zniesmaczony i zszkowany formą i treścią filmu :-D Bawi mnie to i nieco odstrasza...odstrasza mnie że np.dorośli ludzie - rodzice pozwalają oglądać dzieciom film na którym Al Kaida odcina jeńcowi głowę a te świetnie się przy tym bawią.. :-( (z życia wzięte) i to rzeczywiście było szokujące obrazoburcze...ale czymże jest ten film w stosunku do innych...?

P.S 1 Nie zamierzam obejrzeć "Warszawy),bo nie przepadam za nowym kinem polskim (natomiast stare szanuję i myślę że ma dużo więcej do zaoferowania)...
P.S 2 Czy mam podać konflikty te same co Ty i odpowiedz na nie...?Niektóre naprawdę się wydarzyły...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
karollos

jeśli uważacie, że film jest antyklerykalny to z pewnością nie czytaliście książki...

ocenił(a) film na 7
arycka

Moim zdaniem problem przedstawiony w filmie nie odnosi sie stricte do kosciola matolickiego, tak jak Vienne stricte nie uleczala czekolada. Ludzie, to jest przenosnia, wiec jak mozna pisac ze film jest antyklerykalny? Rownie dobrze moznaby mu zarzucic, ze propaguje otylosc z jkrora caly swiat stara sie walczyc, lekcewazy cukrzyce ktora jest choroba XXI wieku, etc, etc...
Wybrano katolicyzm jako jaskrawy i przerysowany przyklad oraz czekolade jako rzecz kojarzaca sie wylacznie pozytywnie.
To wspolczesny moralitet, wiec, powtarzam, dlatego przyklady sa jaskrawe. I nie jest to pierwszy taki film, niech chocby wspomne o Uczcie Babette. Trzeba byc mocno przewrazliwionym wiernym KK aby film odbierac doslownie ;)

ocenił(a) film na 7
Tinn

Ps. Prosze o wybaczenie ewentualnych literowek. Nie sa zamierzone, posluguje sie.komorka :)

ocenił(a) film na 1
Tinn

Generalnie zebrałem w tym poście opinie ludzi z wątku, który znajdował się na tym forum nieco niżej, żeby osobom zainteresowanym przedstawić problem możliwie obiektywnie i uchronić je przed uczestniczeniem w wojnie na wyzwiska.

Osobiście uważam, że słowo „antyklerykalny” jest wobec tego filmu całkowicie błędnym określeniem; ja posłużyłem się terminem „antyreligijny”, przez co rozumiem - „przedstawiającym praktyki religijne jako zachowania negatywne”. A o to, czy ten film w istocie taki jest, chciałem właśnie Was zapytać :).

Z tym, że to moralitet mogę się zgodzić. Po prostu moim zdaniem poza etyczną dywersyfikacją na wartości „tolerancyjny” i „nietolerancyjny”, gdzie film wypowiada się, może aż nadto jednoznacznie, za pierwszym z tych terminów, istnieje jeszcze jedno rozgraniczenie: na życie skoncentrowane na wyrzeczeniach i rozwoju intelektualno - duchowym oraz życie nastawione na przyjemności zmysłowe (o tyle szlachetne, że pełne empatii). Tu po prostu raziło mnie, że ta pierwsza ścieżka podlegała w filmie, moim zdaniem, nieco niesprawiedliwej krytyce.

PS. Ucztę Babette bardzo lubię :)

ocenił(a) film na 10
karollos

Nie, ten film jest o rozsądku. O wrzuceniu na luz. Że owszem, pewne surowe reguły są dobre, ale czasem trzeba też zaaplikować sobie czekoladę. Że bycie betonem szkodzi (główna bohaterka też jest betonem - pod względem wędrówki, zauważcie; tu nie chodzi o jeden typ betonu, ale o każdego człowieka, który się upiera jak osioł).
Jak zobaczyłem te zwierzęce okrzyki o lewackiej propagandzie to się przeraziłem. NIewinny, pogodny film, baśń właściwie zostaje zrównana z jakąś zakichaną agitką. Ludzie-politykierzy, odpierd...lcie się od filmów obyczajowych i szukajcie swoich ideologicznych przeciwników gdzie indziej. Ja, wierzący, rzekłem.

ocenił(a) film na 1
sosniak

W sumie całkiem ładna interpretacja :). Że to tak staropolsko ujmę: good job.

ocenił(a) film na 8
sosniak

Sosniak - Zgadzam się całkowicie :)

Jestem zszokowana jak można w tak przyjemnym, uroczym filmie doszukiwać się jakiś ukrytych antykatolickich przesłań i robić z tego powodu wojnę na filmwebie. Niektórzy trochę przesadzają i nadinterpretują.
Jak dla mnie ksiądz wcale nie był czarnym charakterem (raczej ciamcią-ramcią, która daje się wodzić burmistrzowi za nos - mimo to był przecież dobry), ba! czarnym charakterem nie był nawet burmistrz, choć nie przepadał za główną, pozytywną bohaterką (która też nie była idealna). W tym filmie - tak jak w normalnym życiu - każdy człowiek jest trochę dobry i trochę zły, każdy popełnia błędy, każdy może się mylić w swoich poglądach i przekonaniach - ważne, żeby to pojąć, a nie ślepo w tym tkwić.

To dobry film ukazujący, że wszyscy są równi wobec siebie.

ocenił(a) film na 10
Szaken22

Dokładnie, mnóstwo widzów padło ofiarą myślenia zerojedynkowego. Jak ktoś nie lubi głównego bohatera i jest do niego w opozycji, to jest zły. A to nie tak przecież działa, co Ty zauważyłaś (a ja zauważyłem to że zauważyłaś z prawdziwą przyjemnością. ; ) ) Owszem, burmistrz miał trochę podk...wić widza, ale również wzbudzać współczucie (znowu odsyłamy do puenty filmu, prawda, Szaken? ;) ).
Ksiądz ciamcia-ramcia - cudowne, trafne określenie.
I to prawda, główna bohaterka nie jest idealna, to nie western, a ona to nie John Wayne naprawiający miasteczko do idealnego stanu.
Ci wszyscy ludzie cierpieli z powodu utraty, zagubienia i dlatego trzymali się iglic swoich moralnych kompasów aż do poranienia rąk.

Do Ciebie, Szaken i do innych w tym wątku - cieszy mnie niezmiernie, że są jeszcze wrażliwi widzowie, którzy nawet jak się nie zgadzają, to i tak widzą drugą stronę monety. Ślę ukłony.

Z drugiej strony, cieszy, że ten film cieszy się jakąś popularnością, bo często takie sympatyczne perełki przepadają bez echa. Szkoda, że jest to uznanie zbudowane na wściekłej pianie co poniektórych rozjuszonych widzów, no ale... ; )

ocenił(a) film na 9
karollos

1 ? ... Średnia filmu 7,5. Nie daje Ci to do myślenia ?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones